Niestety od jakiegoś czasu nie świecę przykładem. Co chwilę albo jest dobrze albo źle z odchudzaniem. Zachowuje się jak jedna z vitalijek, którą w końcu usunęłam ze znajomych, bo irytowało mnie jej zachowanie. A teraz ja tak robię. I znów klapa wczoraj. Nie wiem skąd mi się wzięło, ale pojechaliśmy z Lubym na pizze i wypiłam piwo do tego. Żal. Szkoda gadać. Teraz czuję taki ciężki brzuch.
W ogóle jak przyjeżdżam do domu to od razu atakują mnie niedietowe rzeczy. Ach aż mi się nie chce za siebie tłumaczyć. Ale musiałam napisać, bo mam wyrzuty sumienia. SIebie nie oszukam.
Jadę teraz trochę pogracować warzywa do południa. Przynajmniej nie będę miała styku z jedzeniem.
Mój tata ostatnio w Niemczech kupił pyszne cappucino. Jest mega;) Połączenie kakao z kawą:)
Dobra lecę. Wyspowiadałam się. Tylko nie usuwajcie mnie ze znajomych za moje zachowanie. Staram się bardzo
Mysia2212
8 czerwca 2012, 13:51ja też tak mam, ale mam nadzieję, że z pomocą Vitalijek wkońcu mi sie uda:) I TOBIE TEŻ!!!:)
katarzyniak
8 czerwca 2012, 09:01Ja mam sposób na takie słabości jak pizza - wiadomo, że są takie sytuacje, że nie można się oprzeć...dlatego jak już zjem i to się stanie - to jak wrócę do domu to przez godzinę - półtorej intensywnie ćwiczę, co daje mi wynik 300- 350 spalonych kcal, i mam poczucie, że ten posiłek w sumie nie był aż tak bardzo kaloryczny, bo przecież połowę z niego spaliłam, to pomaga przy wyrzutach sumienia:) A pizzę, czy jakieś ciasto od czasu do czasu trzeba zjeść, bo inaczej długo nie wytrwałoby się na tak ścisłej diecie.
marcheweczka15
8 czerwca 2012, 08:40Samo życie .... odskoki też muszą być... najważniejsze żeby dalej się starać zdrowo jeść.