Jakoś mi dziś lepiej na duszy. Mimo zabiegania przy dzieciach (zwłaszcza przy marudzącym do potęgi n-tej z powodu przeziębienia Szymonie) i totalnego chaosu w domu
Po raz pierwszy mogę powiedzieć, że po treningu (bo dziś zrobiłam wczorajszy) czuję się dobrze. Wcześniej byłam raczej na nie. Oby tendencja pozytywna się utrzymała...
25 października wybieramy się na wesele i muszę coś na siebie włożyć. Myśl o zakupach ubraniowo-butowych byłaby cudowna, gdyby nie świadomość, że dzieci czekają (a zwłaszcza Ola-ssaczek ) Dlatego też postanowiłam sprawdzić czy wejdę już w kieckę z zeszłego roku, sprzed drugiej ciąży. I...udało się!!! Wprawdzie jeszcze jest ciut opięta, ale zapięłam się bez problemu! No cud po prostu! Teraz jeszcze zostały moje czarne klasyczne szpilki. Ale z nimi już nie będzie tak różowo Po ciąży wiele butów już na mnie nie pasuje - ciągle mam poluzowane stawy i stopy nie chcę się mieścić w dopasowane buty. Ale już ja coś wymyślę...Nie chce mi się łazić po sklepach i w dodatku wydawać kupę kasy. Już i tak obciążam budżet domowy zdrowym jedzeniem. Bo nie oszukujmy się, prawidłowa dieta odchudzająca wyszczupli też każdy portfel.
Dieta dziś utrzymana. Oparłam się pokusie maślanego rogalika i makaronu