Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I ślubuję ci...


Ach! Jak ja się wzruszyłam na ślubie! Na własnym nie chciało mi się płakać - pewnie byłam zbyt szczęśliwa i radosna ;) Panna młoda była śliczna, pan młody przejęty i poważny. I w ogóle było super:) Tak jak przypuszczałam, dieta poszła w odstawkę, choć nie było tragedii, bo przy dwójce dzieci na głowie człowiek nie ma czasu jeść ;)

Z imprezy musiałam niestety wyjść już ok 21, ale z tym liczyłam się od samego początku - dwulatek bez drzemki w ciągu dnia i czteromiesięczne maleństwo nie mieli szans wytrzymać dłużej ;) Dzieci jednak mam imprezowe:D Szymon szalał i nie strzelał fochów, a Ola rozdawała szczodrze uśmiechy i też nie robiła scen :)

Szkoda, że nie mam zdjęć mnie w tej słynnej sukience i butach. No ale nie było na to czasu zupełnie :(

  • Kinguszka

    Kinguszka

    27 października 2014, 11:36

    :D super, że się pobawiłaś chociaż do 21 :) dietowymi grzeszkami nie przejmuj się za bardzo, tylko szybciutko wracaj na dobrą drogę :) braku zdjęcia w kiecuni i butkach nowych też żałuję... :( na nic, nastę prym razem! :)