Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zrozumiałam o co biega


Poczytałam wczoraj sporo motywujących mnie artykułów na temat zastoju wagi i osłabionej w związku z tym motywacji. Znalazłam też kilka sugestii jak ruszyć to cholerstwo. Trochę faktycznie jest tak jak odczuwałam, czyli, że moja waga stabilizuje się, organizm "przyzwyczaja się" do nowych gabarytów, ustawia nowe parametry funkcjonowania, czyli wychodzi na to, że zastój nie jest taki zły jak go odbieramy. Inną zupełnie sprawą jest to co mamy w głowie. Nastawieni na dalsze ciągłe spektakularne sukcesy traktujemy to jak przeszkodę, brak skutków działania a nie jako element długotrwałego procesu. Zdałam sobie sprawę jak bardzo muszę się pilnować właśnie w tym momencie, by nie zaprzepaścić tego co osiągnęłam dotąd, dać szansę mojemu "mniejszemu organizmowi" przyzwyczaić się, że jest mnie mniej, jak to zgrabnie ujęto w komentarzu"organizm chętnie zaopiekuje się każdą zbędną kalorią zamieniając ją na tłuszcz" Czyli co? Działam! Dziś zaczęłam zumbą + Mel B brzuch, potem kawka i jajecznica bez tłuszczu z pieczarkami i plasterkiem chudej kiełbasy, żadnego podżerania, maszkiecenia- full control! Bosko jest zdejmować mokrą od potu koszulkę. Mje nastawienie było w ostatnim czasie też do bani. Zmuszałam się do ćwiczeń, zamiast przypomnieć sobie jak fajnie jest potem, podżerałam krakersy, które jeszcze niedawno nie funkcjonowały w mojej świadomości, czyli, zmuszałam się, ograniczałam, unieszczęśliwiałam zamiast czerpać to co jest w tej całej zabawie z odchudzaniem fajne.
  • rose80

    rose80

    27 października 2013, 21:38

    Jakoś na Ciebie trafiłam i poczytałam pobieżnie! Gratuluję sukcesu w odchudzaniu! 3 rozmiary mniej - suuuuper! I to co piszesz o zastoju wagi - ma sens! Też do takich wniosków jak Ty doszłam- organizm musi sie przyzwyczaic! Powodzenia w dalszej walce!!!