Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sobota


Spadek jedynie 1,3 kg w dwa tygodnie. Mało? Ano niekoniecznie. Ostatnie 14 dni spędziłam w pozycji siedzącej z nogą w gipsie, bez grama ruchu, więc? U nas w domu październik miesiącem zdrowia (albo nieszczęść).

Właśnie się okazało . ze moja córka idzie ze mną łeb w łeb- na wielu płaszczyznach, niestety. Ona też ma boreliozę. Nieaktywną niby, ale zobaczymy co postanowi lekarz. Oczywiście, leczenie dzieci- za rok i do tego w innym odległym mieście- więc pozostaje tylko prywatnie. Do tego  przedwczoraj złamała mały palec u nogi, Obie więc utykamy, co z boku może się wydawać zabawne- ale oby tylko z takich problemów składało się życie. Moja przyjaciółka namawia mnie bym przeniosła się do innej szkoły jazdy. Od kwietnia nie mogę skończyć jazd przepisowych. Wiem, że przez szpital, dwukrotny gips w tym roku trochę mi też uciekło, ale jazdy mam co dwa tygodnie i tak naprawdę nadal nie mam obycia w aucie, bo za każdym razem przyzwyczajam się na nowo. Daję sobie czas do przyszłego tygodnia, jeśli się do mnie nie odezwą - to te 7 godzin i jazdy dodatkowe przenoszę gdzieś indziej.

A tak z innych przemyśleń, to smutne jest to, gdy moja przyjaciółka mówi mi , że zazdrości mi, ze jestem sama. Jej mąż to domowy terrorysta-byłam jego świadkiem na ich ślubie. Ale moja kochana przyjaciółka mając lat 41 rozkwita, ma odchowane dzieci, z którymi ma świetną relację, skończyła studia, zrobiła prawko, na szczęście zna swoją wartość. I naszła mnie pewna konkluzja. Trzy lata temu moje życie wywróciło się do góry nogami przez zdradę- jej mąż i mój ex są przyjaciółmi od piaskownicy do dziś. Skąd tak podobny wzorzec zachowania się w domu, braku szacunku i innych zachowań, o których nawet nie chce się pisać? Zdrada była nie tylko końcem związku, ale dla mnie wtedy była końcem świata. A z perspektywy czasu- mogę uznać jednak, że poniekąd darowała mi wolność,uratowała spokój, niezależność. Przerwała coś, co wyglądało tak jak związek mojej przyjaciółki. I znów twierdzę jak jest mi dobrze. Moja siostra uważa, że ja takim myśleniem zaklinam rzeczywistość. Ona zatruwa mnie pytaniem po odejściu z pracy: jak ty sobie poradzisz, wynajduje milion różnych rzeczy, które mogą nie pójść, bądź pójść nie tak. Poprosiłam ją by nie dzieliła się ze mną swoimi obawami na temat mojego radzenia sobie, bo ja wtedy również zaczynam się bać a to nie powoduje niczego dobrego. Przez ten strach żyłam w zawieszeniu wiele lat, u mnie zmiany jednak odbywają się na lepsze. Pogniewała się. Eh jak zwykle.

  • mmmarlady

    mmmarlady

    8 października 2016, 18:05

    Bardzo dobre podejście, nie pozwól innym ingerować w Twoje życie, realizuj się. Ogólnie uważam, że zmiany są dobre, przynajmniej dlatego, że zmuszają nas do zaradności, do głębszego spojrzenia na życie. Trzymam za Ciebie wszystkie palce! :*