Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Umiem się skupić tylko na jednym zadaniu


Do takiego wniosku doszłam chyba :-) .Kiedy biorę się za więcej niż jedną rzecz- mówię o czymś co ma rangę zadania do wykonania i wymaga dłuższego czasu- wtedy zawsze jedna z tych rzeczy pada. Nie mogę zapomnieć, iż  "w tle" są obligatoryjne procesy- warunkujące przeżycie moje i mojej rodziny ;-) Samotni rodzice  (i nie tylko) wiedzą, o czym mówię. Tak więc ta reszta uwagi, którą mogę poświęcić na DĄŻENIE DO CELU pozwala mi tylko na jedną rzecz. I nic na to nie poradzę. 

W ostatnich  latach więc były następujące cele: 

- studia- zaliczone

- odejście z etatu w korpo  tylko "na swoje"- waśnie odklepałam rok od  tej decyzji i uświęciłam otwarciem nowego biura 

- prawo jazdy- zaliczone ( od tygodnia jestem dumnym kierowcą, a droga do tego była długa i ciężka)

- To teraz czas na odchudzanie.

Nie powiem ,mocno mi w zeszłym roku pokrzyżowała plany choroba, zwłaszcza, ze w lipcu przestałam chodzić , w sierpniu dopiero po szpitalu, najpierw o kulach... Dziś wracam z firmy na piechotę  ponad 3 km. Ale teraz wierzę, ze się uda. Kiedy w 2013 skoncentrowałam się na tym celu, wyszło :-)  14 kg, które niestety wróciły po 3 latach, jak weszły sterydy. Ale i  teraz dam radę! 

Ponieważ jestem kobietą o "słusznej posturze i wadze", to wiem, że na początku dam radę chudnąć po 1,5-2 kg tygodniowo, jak się tylko będę starać ( a będę z całych sił- przyrzekam!) 

Czyli ustanawiam plan minimum na czerwiec: 6 kg do końca czerwca.

Aby mój plan mi się nie rozmył, jak wielokrotnie bywało, przy koncentracji na innych celach- codziennie będzie wpis: choćby, że wszystko poszło OK, zaliczone.

Od jutra zapisuję się na świetną, bardzo popularną  wśród moich znajomych siłownię. Są też zajęcia  nie tylko na poziomie wyczynowym hard level, ale też dla takich osób jak ja.

No i ostatnie założenie : dieta. Trudny element, ale konieczny. Dobrze na mnie działa slow carb, nie chodzę głodna, znam założenia, miałam fajne efekty, więc do dzieła. Nie od jutra, od dziś :-)

  • kawonanit

    kawonanit

    28 maja 2017, 17:09

    To się nazywa konsekwencja :) Powodzenia! Trzymam kciuki za sukces! :)

  • missachten

    missachten

    28 maja 2017, 11:27

    Gratulacje i powodzenia :)

  • cayenette

    cayenette

    28 maja 2017, 11:25

    Dzielna z Ciebie dziewczyna, podziwiam za studia, rzucenie korpo i otworzenie własnego biznesu i przede wszystkim za niepoddawanie się w czasie choroby. Powodzenia w walce z kilogramami :) I pamiętaj, że na początku, gdy człowiek zaczyna ćwiczyć, ciało lubi nabierać wody i "tyć", tak więc nie zrażaj się, jeśli waga skoczy w górę.