W czwartek mam w pracy imprezę, no i zrobiłam dzisiaj wielką przetrzepkę szafy, bo przecież ja nie mam się w co ubrać... Znacie to? Przy okazji pokusiłam się na przymiarkę starych sukienek. W jednej luźniej, w drugiej tylko w biuście za dużo, więc skorzystałam z okazji, rozpięłam guzik tam, gdzie materiał się rozchodził i przewinęłam się przed mężem. Zamierzony efekt osiągnięty;) Zaskoczeniem była sukienka obchodzona kiedyś po wszystkich imprezach, tak fajnie marszczona na brzuchu, że nikt by się nie domyślił, że czegoś tam może być za dużo. Kiedy ją zakładałam to była taka przemiana jak u Jamie Lee Curtis w filmie Prawdziwe kłamstwa, kiedy szła na spotkanie z tajemniczym facetem w hotelu. Teraz sukienka leżała niemal idealnie:D Mega powera dostałam, idę ćwiczyć brzuszki i nóżęta.
roogirl
16 grudnia 2015, 00:38Jak nie jak tak. Ja się nigdy nie mam w co ubrać ;o Lubię takie przymiarki rzeczy po latach. Można zobaczyć jak się zmienia figura :)