Kolejny dzień mija i idzie chyba dobrze. Na śniadanie zjadłam marchewkę, nic innego w lodówce nie znalazłam, oprócz kaszanki. Na obiadek brokułowa na wywarze warzywnym i sałatka z roszponki z serem fetą, pomidorkami cherry, kolacja serek wiejski i kromka chleba na zakwasie. Ćwiczenia Ewy C. wykonane:)
Waga przyszła, ale jeszcze z niej nie korzystałam, może jutro.
Dziewka
19 kwietnia 2013, 23:29Też miałam problem z niejedzeniem śniadań, ale można się przyzwyczaić :D
Tazik
19 kwietnia 2013, 23:24Ja już się nauczyłam dużo jeść na śniadanie- napycham się zawsze dużo, a w boczki to nie idzie, bo się spali w ciągu dnia! ;-)) Warto się przestawić :) Powodzenia! :))
aniakgg
19 kwietnia 2013, 23:14Rano nigdy nie chce mi się jeść. Wiem, ze powinnam:)
ann0404
19 kwietnia 2013, 23:13Pyszności;) tak trzymać:)
ibiza1984
19 kwietnia 2013, 23:11Słabiutkie to śniadanie i aż się dziwie, że na takim śniadanku dożyłaś do obiadu :) Pozdrowionka! :)
pannaWeasley
19 kwietnia 2013, 22:58jedz więcej na sniadanie :) powodzenia ;*