Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 10 i 11, czyli brak mi samodyscypliny


ufff, dzień 10 jeszcze ok pod względem kalorii, ale niestety zakończył się wypiciem duuuuuuużej ilości wina  Przez co dzień 11 był skazany na niepowodzenie. Obudziłam się z kacem, wpierw nie mogłam jeść, a potem gdy jeść zaczęłam to skończyło się na pizzy. Zjadłam w sumie jakieś 2200 kcal.... w dwóch posiłkach......

Od dzisiaj znowu staram się przestrzegać diety, ale martwie się, że mi nie wychodzi. Co trzeci dzień mam załamanie diety.... tak nie może być. Ja chce schudnąć. Musze przestać pozwalać sobie na wymówki. Chyba powinnam też popracować nad samokontolą i zajadaniem smutków, bo ta wczorajsza pizza i przedwczorajsze wino, były ewidentnie zajadaniem/zapijaniem smutków.

eh