hej:)
Witam po kilku dniach przerwy:0)
Czasu nie miałam na wpisy, ale zaglądałam co u Was. Ostatni tydzień spisuje na straty. waga lekko podskoczyła, żeby dzisiaj spaść do poziomu z ubiegłego wtorku. Dalej mam 63,7. Pomimo, ze jedzonko na tej imprezce w ubiegły wtorek nie spowodowało skoku wagi to rozregulowało mnie. Kilka dni z rzędu były małe grzeszki w postaci kawałka pizzy, kolacji za późno, niedozwolonych produktów takich jak piernik ... Wczoraj się spięłam i wróciłam na właściwe tory. Dzisiaj nagroda w postaci wagi paseczkowej... No trudno, może i byłoby już pół kilo mniej ale nie ma. Ciesze się ze jest jak jest.
Oczywiście ruch był. Fitness grzecznie w środę i w piątek, w sobotę małe przemeblowanie i sprzątanie ogrodu altany i tarasu też pozwoliło spalić trochę kalorii i dotlenić mózg bo ostatnio mało spacerów na świeżym powietrzu.
Ten tydzień jestem w domku więc zamierzam poświęcić się porządkom przedświątecznym. Mam nadzieję ze uda mi się też wyskoczyć na jakiś fitness, no ale tym razem to nie ode mnie będzie zależało... w razie czego, przeproszę mój rowerek stacjonarny który zarasta kurzem w kącie...
Słoneczko za oknem nastraja pozytywnie więc życzę Wam wszystkim przyjemności;)
Gosiunia31
13 grudnia 2011, 20:59grunt, że wróciłaś szybciutko na włąściwe tory, mi to zajmuje trochę dłużej hihi:-)
pyzia1980 (moderator Vitalia.pl)
13 grudnia 2011, 20:26Najważniejsze to że się nie zamartwiasz i idziesz do przodu.Buźka :)
dotek86
13 grudnia 2011, 10:12ja się nie mogę zebrać do tych porządków,ale wiem,że mnie nie ominą:((( no proszę nie pamiętaj kiedy ostatnio miałaś taką wagę,zawsze było coś w okolicy64-65 pięknie Ci idzie:)))