Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nie chciana stabilizacja...


Mam tutaj konto od 3 lat...  od dawna nie piszę w swoim pamiętniku bo i o czym, skoro waga w kółko taka sama a moje życie skoncentrowane jest na pracy i ogarnianiu dwóch dorastających synów... na siebie już czasu brak... kiedy wygospodaruje czas na rower to zawsze kosztem czegoś albo obowiązków domowych albo snu...
Nie mam nikogo, kto mógłby mnie wyręczyć choćby w połowie spraw.
... doba za krótka.....

Jem w miarę zdrowo, choć czasem sobie pozwalam na coś zakazanego. Stałe pory posiłku mam już w nawyku. Tylko na sport czasu brak. Stabilizację mam opanowaną do perfekcji, co widać po mojej stabilnej wadze na poziomie 64 kg od dobrych dwóch lat... co z tego, skoro ja sie nie czuje z nią dobrze??? Zawsze chciałam dobić do 57, a teraz jestem skłonna zadowolić się choćby okrągłą sześćdziesiątką... Niby nic wielkiego ...4 kg.... dla mnie to jest magiczna liczba, na razie nieosiągalna... Niedoczynność tarczycy to mój wróg nr 1, choć wiem, że są na Vitalii osoby, które z tym schorzeniem schudły i to bardzo dużo...


Nie obiecuje sobie że się wezmę za siebie, bo już nie wiem jak...