Byłam dzisiaj na zumbie i o dziwo prawie ze wszystkim sobie radziłam! Co
prawda nie wyglądało to tak jak powinno (powiedzmy, że w moim "tańcu"
brakowało takiego elementu jak seksapil), ale przynajmniej nadążałam za
instruktorką, dużo skakałam i pewnie spaliłam kilka kalorii, a teraz
jestem wykończona. Przed zumbą byłam na standardowym TBC, więc jeśli
chodzi o ćwiczenia dzień jak najbardziej udany.
Kostka dalej boli. Myślałam, że jak rozruszam to przestanie, ale nic z tego. W związku z tym jutro sobie odpuszczam ruch. Trochę żałują, bo to byłby mój szósty dzień z rzędu.
Dietka jakoś idzie, choć nie jestem specjalnie z siebie dumna. Zjadłam tylko trzy posiłki - w sumie 810 kcal. A oto moje menu:
Śniadanie: resztka ryżu z warzywami z wczoraj + kawa z mlekiem i słodzikiem (150kcal)
Obiad: kasza jęczmienna w sosie pomidorowo-śmietanowym z kurczakiem, cykorią i cebulą (340kcal)
Kolacja: 2 kromki wasa z białym serem i pomidorem + activia malinowa (320kcal)