Waga drgnęła minimalnie w dół. Nie sądzę, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie przed świętami, ale i tak się cieszę;)))
Postanowiłam, że jednak jutro pojadę do rodziców. Tam pewnie straszna nerwówka i będę dostawać zjebkę za zjebką bez powodu;). A jak przyjadę na ostatnią chwilę wszyscy będą się cieszyć, że w końcu mnie widzą i nie zdążą zacząć na mnie krzyczeć... Robię tak co roku;). Nie mam co prawda nic w lodówce (a do sklepu iść mi się nie chce), ale chyba z dwojga złego wolę przegłodować;)
A tak z zupełnie innej beczki. Za namową mojego drogiego przyjaciela postanowiłam napisać własną wersję książki o zołzach... Nawet już zaczęłam i mam kilka pomysłów. Za to nie do końca mam wizję całości, ale to raczej nie będzie poradnik "jak upolować faceta", tylko coś w klimacie "jak być szczęśliwą w życiu (z facetem lub bez)". Roboczy tytuł to "czy faceci to idioci?" ;)))
oh.my.ass
30 grudnia 2010, 12:12i Anikę wywiało na Święta z vitalii :) postuluję o relację z diety, sylwestra i postępów w książce :)
oh.my.ass
22 grudnia 2010, 20:31mój ulubiony ;)
oh.my.ass
22 grudnia 2010, 20:31ja też czekam na wersję dla czytelnika :) i znów ten przyjaciel....... :>
onajestzmarsa
22 grudnia 2010, 19:49Mam nadzieję, że dostanę wersję do przeczytania jak skończysz ;)