Parę dni temu byłam na polowaniu na wyprzedaże. Muszę tu nadmienić, że większość spodni, które mam w szafie jest w rozmiarze 40 i od pewnego czasu spada mi z tyłka. Postanowiłam więc kupić sobie kilka nowych par. Wchodzę do pierwszego sklepu, biorę 50 par w rozmiarze 38 (i cenie max 50 zł od sztuki) i idę do przymierzalni. Po 20 minutach w kolejce w końcu udaje mi się dostać do środka. Mierzę jedną parę, drugą, trzecią... i co? I wszystkie ZA DUŻE! Po prawie godzinie w jednym sklepie, mówię sobie: "Pieprzę, idę dalej.". Wchodzę do następnego, znowu biorę 50 par spodni, tym razem w rozmiarze 36. Dostaję się do przymierzalni. I co? I, kuźwa, wszystkie ZA MAŁE!!! Po dwugodzinnych zakupach wyszłam z centrum handlowego z parą rajstop.
oh.my.ass
9 stycznia 2011, 12:41a kij im w oko, każde spodnie mają swój jedyny rozmiar a te na metkach to tylko sugestie. Mam figurę gruszki i kupowanie spodni to istny koszmar dla mnie. Mam jakieś 5 par spodni w których chodzę (nie licząc tych materiałowo-garniturowych) w tym 2 z czasów liceum. Lepsze rajstopy albo buty - stopy na szczęście nie tyją tak bardzo :)
meggy25
9 stycznia 2011, 00:24Rozmiar rozmiarowi nie równy.... Znam to doskonale..... :( 3mam kciuki byś znalazła te w których będzie wszystko ok :) buziaki