Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Szału nie ma...


Stwierdzam, że kupienie batonów w opakowaniu (8sztuk) to nie był najlepszy pomysł...

Dziś zjadłam:
Śniadanie pół kromki (chleb z otrębami i siemieniem lnianym) z twarogiem, żółtym serem, ogórkiem kiszonym i żółtą papryką, drugie pół z pastą rybną zamiast twarogu (a poza tym ten sam zestaw)
II Śniadanie: baton (muesli z czekoladą i bananem)
Obiad: łazanki + surówka węgierska (planowałam dzisiaj na obiad rybę gotowaną na parze, ale w sklepie za przeciwko mają tak zwaną garmażerkę i te łazanki uśmiechały się do mnie już chyba od miesiące, aż w końcu dzisiaj, robiąc zakupy uległam... i muszę powiedzieć, że nie były to najlepsze łazanki, jakie w swoim życiu jadłam)
Podwieczorek: dwa batony (w sumie nie jest tak źle, bo jeden baton ma około 100 kcal, a na bodyspace spaliłam dzisiaj prawie 500).

Kolacji dzisiaj nie jem. Idę za to spotkać się ze starym znajomym (nota bene to kolega, z którym byłam na swoim balu magistra i skończyło się tak, że z jednym facetem weszłam, z innym wyszłam). Wymyśliliśmy, że idziemy na "shake'a za 5 dolarów" (a swoją drogą shake za 5 dolarów kosztuje 17 złotych, więc podejrzewam, że przeliczają to po kursie z 1994), a jako że żadne z nas nie wciąga kokainy to pewnie potem wypijemy jeszcze coś alkoholowego, żeby wygrać ten konkurs tańca;)).

  • oh.my.ass

    oh.my.ass

    26 lutego 2011, 20:41

    zapowiada się conajmniej miło :) tylko czy wyniesie śmieci :P ? aj batony... ale przecież dużo się ruszasz, ale inkwizycja niepocieszona jest bardzo :)