Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ehhh
19 grudnia 2013
Jestem rozbita...zbliżam się do wagi 3-cyfrowej...denerwuję się, ze zaraz ją osiągnę...z tego też powodu tkwię w błędnym logicznie zawirowaniu, zaczynam z nerwów szukać, kupować i jeść słodycze :(((, które są dla mnie najgorszą zgrozą :(( nie mam motywacji, mam słabą wolę, nie mam już chęci walki, a zarazem wkurza mnie brzuch, sadło, ciasne ubrania i źle czuje sie psychicznie...do kitu z tym wszystkim...ja chyba nigdy nie schudnę...trzymam ciuchy, ktore dawniej nosiłam, moim marzeniem jest włożenie ich jeszcze raz...czy to nastąpi? jak jest tak źle..nie potrafie zebrac sie do kupy...nie mam czasu, siły :( podziwiam innych, np ludzi biegających i mówię sobie, że ja też tak będe biegała...a jeszcze ani razu nie biegłam...Smutno mi z tym wszsytskim się uporać. Od prawie 35 lat budzę się rano z myśla co mogę zjeść, co mi nie zaszkodzi....a jem oczywiscie to co jest niezdrowe...zaczynam od słodyczy, pozniej jem słodycze, na obiad słodycze, pozniej dla odmiany znowu słodycze :((( ta myśl mnie przerasta...ciagle mysle o jedzeniu, czy jestem głodna i zawsze mam sygnał, czuje ze nie jestem głodna, ale mimo tego robię co innego, czyli jem...dużo tego nie jest, ale wystraczająco, aby się dopchać, dobić :((((( do kitu z tym wszystkim...