Humor super..dietka utrzymana...nie obżeram się,jem kiedy jestem głodna a chcice(pokusy,zachcianki)zapijam wodą,zieloną i czerwoną herbatą...za początku było ciężko ale jest coraz łatwiej,no i cały czas myślę,jak zjem tego batona albo paluszki,zniweczę swój wysiłek..pójdzie mi w bioderka a ja chcę aby były szczupłe,zgrabne,jędrne...i będą,ja będę szczupła......dziś biegałam godzinkę...i ćwiczenia ogólne na ciało....i rozciągające..pozdrawiam was kochane
Kejtiko
6 października 2011, 13:55Teraz dopiero dociera do mnie co to znaczy pokusa, żeby zniweczyć. Wieczorem, jak już nie mogłam się powstrzymać jadłam fasolkę szparagową zamiast słonych paluszków...sycące i zdrowsze :)) Dałam radę.
Kejtiko
3 października 2011, 23:00Przeczytałam sobie Twój pamiętnik. Wzloty i upadki. Cieszę się, że Twój tata wrócił do zdrowia, to tchnie optymizmem:) Gratulacje, bo poradziliście sobie z bardzo trudną sytuacją! Oby jak najmniej było wokół nas trosk, wtedy łatwiej będzie trzeźwo myśleć i osiągać cele :) Życzę Ci wytrwałości i pogody ducha! To co? Razem raźniej!!! ;) Zrzućmy parę kilo! :)))))))) Pozdrawiam!
eludek
3 października 2011, 22:31Super podejście! Gratuluję!
shewillbeloved
3 października 2011, 22:19tak trzymaj!