... dzisiaj jest 60,9 kg... ale nie ma się czemu dziwić... wczoraj postanowiłam zrobić normalny (w znaczeniu - niedietetyczny) obiad, bo mój Mąż ciągle ze mną na diecie... nie narzeka, ale cóż... wiadomo... były udka z kurczaka w panierce, ziemniaczki pieczone razem z kurczakiem i mizeria... to jedno... wieczorem było piwko, a zamiast II śniadania i przekąski m&m'sy... ależ było pysznie :)
... w ogóle zauważam taką prawidłowość, że kiedy waga spada, ja pozwalam sobie na różne "grzeszki"... a wtedy waga idzie w górę...
... dziś wracam na dietetyczne tory :)
... pozdrowionka :)
Desperatka75
13 sierpnia 2007, 01:27Nie mozna sie tez tak ostatecznie zatracić w diecie, ale....też nie przesadzić. ja jeszcze nie wróciłamna właściwe tory Buźka!
wodzirejka
12 sierpnia 2007, 22:23Dziękuję!!! papa
judytajudka
12 sierpnia 2007, 20:08było u Ciebie, ja już nie mam na siebie siły :O) pizza wyszła :O) no może zbyt chrupiąca, ale kolejna była na kolacje wczoraj i trzecia dziś na obiadek, tak mojemu mężulkowi do gustu przypadła :O) a mi brzuch rośnie, ach muszę sie zabrać za ćwiczonka i wrócić na tory dietkowe, bo urosnę :O) jak grzybek po deszczu :O) miłego wieczorka :O)
Sylw00ha
12 sierpnia 2007, 16:31uda w panierce ... mniam:) buziolki
ELIZA33
12 sierpnia 2007, 14:03tak jak ja ,tylko troche zgubie to juz zaczynam jesc wiecej
niunia007
12 sierpnia 2007, 12:49takie skoki wagi po jedzeniu to zwolniony metabolizm przez jedzenie tego co zatrzymuje wode :):) slodycze, piwo, panierka z kurczaka... to wszytsko spowalnia trawienie :) i dlatego jednego dnia jest do gory waga a nastepnego juz spada :):) wiec dobrze ci idzie walka z utrzymaniem wagi!! buzk ai milego dzionka paaa
ako5
12 sierpnia 2007, 12:13W weekend mozna sobie pozwolic na coś wiecej...nadrobisz w tygodniu. Miłej niedzieli Ala
calineczkazbajki
12 sierpnia 2007, 10:10<img src="https://app.vitalia.pl/images?q=tbn:h_l6yIIl5DCYJM:https://app.vitalia.pl/i/portfolio/images/Pokoj-z-widokiem.jpg">
ewelina243
12 sierpnia 2007, 09:12ładna nowa fryzurka
Grapska
12 sierpnia 2007, 08:10Ja przez ostatnie 5 tygodni raczej pilnowałam diete, ale pozwoliłam sobie i na piwko i na coś nie dietytcznego. Waga nie drgneła. Ale od dzis walcze dalej na serio:) Tak blisko jestes celu.... Ja na półmetku - ale dam radę:)
Grubasek2007
12 sierpnia 2007, 08:06wracaj wracaj i dobiegaj do mety. Pozdrawiam
aJolka
12 sierpnia 2007, 08:05Ja na tory dietki nie wkrocze aż nie zjem ostaniego batonika....a mam ich jeszcze troche,...niby cały dzień sie opieram a wieczorem filmik i pękam:|Ale jak juz będą zjedzone -myśle gdzieś koło wtorku nie kupie słodycza do grudnia!POzdrawiam.