Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
koniec użalania sie nad sobą ;)


dziś wstałam w zdecydowanie lepszym humorze, juz nie jęczę jak to długo będzie trwało zanim schudnę;)

Wczoraj niepotrzebnie zaczęłam mierzyc stare ubrania. Jak zobaczyłam ile mam fajnych szmatek  w szafie, to wtedy mnie dołek dopadł...bo większość za ciasne, a ja wyglądam w nich jak wielkanocna szyneczka :Dpo tym, jak spódniczka zrobiła mi się luźniejsza, to głupio miałam nadzieję, że wcisnę się w reszte fajnych ubrań. A tu psinco :p no i załapałam dołka, głupia baba ;) i jeszcze ten mój osobisty mąż gdy chodziłam juz wieczorem w piżamie chciał mnie złapać za moją długo hodowaną oponkę...jak pooglądałam siebie w lustrze, to już w ogóle miałam dość. 

Ot po prostu chyba miałam takie głupie popołudnie i wieczór. Ale noc przespałam i wstałam w dziś w pozytywnym nastroju. Pomału do przodu, nic na siłę, pewnych rzeczy się nie przeskoczy i nie przyspieszy :) więc koniec użalania się nad sobą, słyszałyście ten tekst? :"Padłaś? Powstań! Popraw koronę i zasuwaj! " :D i tego będę się trzymać, przynajmniej na razie, do następnego dołka ;)

  • julcia2008

    julcia2008

    16 marca 2015, 08:58

    Od zażegnywania Twoich dołków to my tu jesteśmy:-)Wal jak w dym!jeszcze trochę i we wszystko wejdziesz:-)Ja już zapowiedziałam ślubnemu,że jak schudnę to wymieniam wszystkie ciuchy z szafy!a za duże wywalam(żeby mi już nigdy nie były potrzebne)