ta złośliwa małpa w poniedziałek... ale dziwna sprawa, zazwyczaj przed @ to łapałam się oczywiście czegoś słodkiego. A ostatnie 2 dni wcinam kapustę kiszoną tak mi się chce kwaśnego, że do obiadu zamiast jakiejś tam suróweczki kapuuuuuuchhhhhhaaaaaaaaa no ale zdecydowanie wolę to niż ciacho z bitą śmietaną
wczoraj trening z Vitalią i myślałam, że umrę...77 minut to dla mnie kara i nieszczęście. I powiem Wam, że wczoraj już miałam tak dość, że zastanawiałam czy to ma sens, że nie dam rady, że nie lubię i nie chcę ćwiczyć...Ale dziś ważenie, spadek przez tydzień -1,8
od początku czyli przez trzy tygodnie -4,6
więc jest sens chyba w tym wszystkim... ale i tak nie lubię ćwiczyć, może kiedyś połknę bakcyla, ale póki co uparcie twierdzę, że nie lubię
julcia2008
27 marca 2015, 18:38mówiłam,że solidny spadeczek będzie?Nie wiem jak Ty to robisz,że przez tydzień tyle Ci spada???REWELACYJNIE:-)ja wczoraj też myślałam,że ducha wyzionę przy ćwiczeniach.i też od poniedziałku @.Widzisz ile wspólnego mamy??:-)
Aniutka2015
27 marca 2015, 18:52hahaahahah to musi być jakiś wirus :D i tak się wlecze z Bytomia do Zabrza :D a co do wagi...nie ma co się napalać, tydzień temu tylko 0,3 spadło :) teraz znów coś na zachętę dostałam, żeby się nie zniechęcać ;)
katy-waity
27 marca 2015, 13:34piekny spadek:) Ja (jeszcze) nie daje rady na treningach z vitalia zrobic wszystkie powtorzenia..
Aniutka2015
27 marca 2015, 13:38no szczerze mówiąc umęczyłam się okropnie...trudno, pewnie będzie kiedyś lepiej :)
Yen81
27 marca 2015, 12:14Gratuluję spadku :) Piękny wynik :) no i trzymam kciuki za załapanie bakcyla ćwiczeniowego :) Ja pół godziny temu wróciłam z siłowni z zajęć TRX.. Na zmianę klęłam pod nosem i rozpaczałam :P że nie dam rady.. ale dałam i jestem z siebie mega dumna :) Pozdrawiam ciepło :)
Aniutka2015
27 marca 2015, 12:27super, aż zazdroszczę tej siły :):) jak tak będę z Wami więcej rozmawiała, to może i ja się zarażę ;)
Mileczna
27 marca 2015, 09:11Ja niby ogólnie jestem juz od dobrych 2 lat w miarę aktywna ,ale kiedy na koniec roku jakos się zawiesiłam to powrót do regularnych ćwiczeń był naaaapraawdę ciężki. 40 min domowego aerobiku zangle stało sie dla mnie mega wyzwaniem. I byłam jednoczesnie wściekła i załamana ... ale postanowiłam ,że dam sobie miesiac bez żadnych skarg (no poza klnięciem pod nosem przy cieższych dla mnie ćwiczenuiach). Krótko mówiąc miałam rację. Pierwsze pare dni to był koszmar. Juz nawet nie chodzi o zakwasy ,ale w czasie ćwiczeń nie dawałam rady i na przemian myśli "po co ja to k**** robię" ,a za chwilę "nie poddam się ,dam rady" .... nie poddałam się ,za chwilke minie mi już 2 mieiąc ćwiczeń. Teraz z zachwytem patrzę podczas ćwiczeń na siebie w lustrze szczególnie podczas tych ćwiczeń przy których jeszcze przed chwilką wysiadałam totalnie. Mam zajawkę jak cholera. Czego i Tobie zyczę!
Aniutka2015
27 marca 2015, 09:19baaaaaardzo pozytywne to co piszesz!!!!! :) gdy zobaczyłam, że jednak coś to daje, to nie poddam się teraz bez walki :)) mimo, że póki co nie sprawia mi to przyjemności liczę, że zmienię nastawienie :)
Agata1994
27 marca 2015, 09:06Najlepiej jakaś pozytywna muzyka w uszy i rach ciach ćwiczonka zaliczone ;) mój sposób ;) Chociaż ja z czasem siłownie i endorfinki pokochałam ;)
Aniutka2015
27 marca 2015, 09:16więc liczę, że i ja się przekonam ;)
andzia.28.05.
27 marca 2015, 07:07Dlatego ćwiczę skalpel Chodakowskiej - to tylko 35 minut :) zdecydowanie wystarczająco, żeby i tak się spocić :p a Twoja waga pięknie!! :D
Aniutka2015
27 marca 2015, 07:10dzięki:)) nieśmiało przymierzam się do tej Chodakowskiej ;))
andzia.28.05.
27 marca 2015, 07:12Spróbuj :) naprawdę nie taki diabeł straszny.. :p
MydlanaBanka
27 marca 2015, 07:06Dasz Rade ;* ;)
Aniutka2015
27 marca 2015, 07:10dziękuję :))