no dobra, skoro już wiecie, że ćwiczyć nie lubię i wołami nie mozna mnie zaciągnąć, to kombinuję, co robić aby mi to sprawiało przyjemność. A nie było tylko karą za grzechy
kiedyś bardzo lubiłam aqua, bardzo dawno temu chodziłam na basen i z tego co wiem, to mam przyjemne wrażenia...więc może to coś dla mnie
Oczywiście jest ALE... muszę pogadać z mamą, czy wtedy będzie zostawała mi z małą. Wiecie, niby to nic takiego, ale powiem Wam, że aż mi głupio prosić...Moja mama codzienie albo ją prowadzi do przedszkola, albo odbiera, albo zajmuje się nią gdy mam coś do załatwienia. I w międzyczasie zajmuje się też moim małym bratankiem.
Więc jest mi po prostu łyso, że znów chcę ją angażować. Wtedy kiedy mąż będzie w domu to problem z głowy, ale przy pracy zmianowej...wiadomo. Wtedy musiałabym mamę angażować.
I olaboga...jak mój osobisty mąż usłyszy o basenie to padnie bo wiecie, ja to tyle razy już się dietowałam, tyle razy na jakieś fitnesy zaczynałam chodzić...a słomiany zapał u mnie szybko się kończy. Więc z pewnością znów mój "małż" pokręci głową...no chyba mu wtedy lutnę od serca zero wiary we mnie, zero zachęty...ja to już podejrzewam, że to wszystko jego wina, nikogo innego właśnie przez ten JEGO brak wiary we mnie nigdy nie wytrwałam do końca...
hahahaha no więc w myśl zasady "winny musi być", tego winnego znalazłam, wrócę do domu i popołudniem zrobię mu piekielną awanturę...i w ramach przeprosin łaskawie pozwolę mu zapłacić za karnet na basen...no i może jeszcze za nowe szpilki...
całuski cukiereczki, ciasteczka...
oczywiście jak zwykle...light, 0% cukru i tłuszczu i w ogóle takie co tylko w cycki idą
natalie.ewelina
8 maja 2015, 08:08Wspaniale sie czyta twoje wpisy...
Aniutka2015
8 maja 2015, 08:11hahaahah dziękuję :)) zaraz w piórka obrosne, bo mnie chalą ;)) ale lepiej w piórka niż w tłuszczyk :D miłego pięknego piątku :))
Maaarzycielka888
7 maja 2015, 16:50hehehehe :) Biedny ten Twój mąż - tym bardziej że nie wie co go czeka (no chyba że jest już po). Słuchaj Kochana jeżeli bardzo chcesz chodzić na ten basen, to zrobisz wszystko żeby odpowiednio to zorganizować. To jest bardzo dobra myśl, tylko proszę mi ją zrealizować ;) Powodzenia i pozdrawiam :)
Aniutka2015
8 maja 2015, 08:12oj tam zaraz biedny ;)) po prostu lekko go życie "doświadcza" dzięki mnie ;)) buziaczki :)
Annanadiecie
7 maja 2015, 09:01No z tym proszeniem o popilnowanie, to zawsze jest kłopot - sama to dobrze znam. Ale, jeśli mama Cię wspiera, to może się zgodzi... Nie ma lekko. A nie dałoby się na przykład połączyć Twojego aqua z jej treningiem pływania? Czasem się udaje, jeśli jest akurat nauka pływania o tej porze:-)
Aniutka2015
7 maja 2015, 09:58hmmm o tej nauce pływania równocześnie z moim aqua nie pomyślałam...musze popytać :))
IzUnia318
6 maja 2015, 23:36Hehe :) Uwielbiam Twoja pozytywną energię :) biedni ci faceci z Nami ;)
Aniutka2015
7 maja 2015, 08:21o nie!!! kochana...to my jesteśmy biedne z nimi :)) a ONI to jeszcze powinni nas po stopach całować, że zechcemy ich niedobrych znosić ;)) i w ogóle za to, że mają te cuda, którymi MY jesteśmy :))
mmm25
6 maja 2015, 16:14Masz dobrą motywację, żeby mu udowodnić, że dasz radę tym razem i żeby mu w pięty poszło :)
Aniutka2015
7 maja 2015, 08:16no tak, dokładnie :) tak jak sądziłam kręcił nosem wczoraj gdy mu powiedziałam o basenie... powinnam mu udowodnić i to tak, żeby się kopytkami nakrył ;))
mmm25
7 maja 2015, 08:53Dokładnie! A jak mąż coś kręci nosem to mu nie mów gdzie i po co idziesz. Brat mojego męża kiedyś jak ważyłam ok. 100kg powiedział mi kiedyś "Idziesz na aerobik? Po co? Cały rok chodzisz i nic nie widać " Myślałam, że go zjem wtedy. I w sumie to mnie tak nakręciło, że skubanemu udowodnię i udało się. :) Mój mąż na szczęście mi nie przeszkadza, ale też nie pomaga. Teraz mi mówi, że mam przestać chudnąć, bo już 3 razy całą garderobę musiałam zmienić :)
Andalena
6 maja 2015, 13:07Ja mam podobnie - przez słomiany zapał nikt nie wierzy, że mi się tym razem uda. Ale w sumie to też dobra motywacja - ja wam pokażę! :D
Aniutka2015
6 maja 2015, 13:18noooo właśnie, mój mąż to już zna z autopsji, zawsze odpuszczałam...więc naprawdę się mu nie dziwię, że wciąż kręci głową i nie wierzy :) jest trochę usprawiedliwiony ;) ale tylko troszkę ;)
julcia2008
6 maja 2015, 13:06Jakbym przeczytala historie o moim slubnym;-) a teraz mu dziennie mowie:a widzisz?diete trzymam,cwicze a waga nie spada. Bo ty we mnie nie wierzysz:-) Na kogos trzeba zwalic!
Aniutka2015
6 maja 2015, 13:19a co!!!! niechże mają poczucie winy! żeby im za radośnie nie było ;))
KASI2013
6 maja 2015, 12:39spryciula ;)... powodzenia :))))
Aniutka2015
6 maja 2015, 13:19dziękuję :) ps. trzeba sobie jakoś radzić w życiu ;):)