jakoś odkąd zeszczuplałam na tyle, że wszyscy zauważyli, to jakoś tak mi się odechciało... a do celu mam jeszcze tak daleko...wiem, że chcę go osiągnąć, ale motywację mam już słabą i coraz częściej sobie pozwalam na odstępstwa.. w sumie niby nie ma tragedii, bo mino wszystko zachowuję jeszcze tendencję spadkową, ale nie ma się co oszukiwać - 2 kg w ciągu sześciu tygodni to jest bardzo, bardzo malutko... tyle dobrego, że przynajmniej nie przybieram jeszcze - bo miałam już i takie podejrzenia przed ostatnim ważeniem... no i tak drażni mnie to moje ślimacze tempo, ale słabo mi wychodzą wszelkie próby "przełamania" tego złego klimatu...
a tak w ogóle doszłam właśnie do wniosku - zastanawiając się nad tym jak wygląda mój kolejny wpis - że jestem okropnie zrzędliwą marudą... ale może to tak działa że jak tu sobie pomarudzę i wypiszę z czego jestem niezadowolona to już nie zadręczam otaczających mnie "żywych" ludzi... mam taką nadzieję :)
maaaj
1 czerwca 2012, 15:14Ja tak właśnie odpuściłam, bo wszyscy dookoła mi słodzili, że tak świetnie wyglądam i po ok. roku jest jakieś 17 kg na plusie. Nie daj się, bo skończysz jak ja !