Dziś z okazji święta 3 maja postanowiliśmy iść na obiad. Wybraliśmy się do restauracji, ale jakoś nie mogłam znaleźć w karcie nic dla siebie. Przez ten ogranicznik: mleko, sery, masło niewiele jest dań, które mogę zamówić. W końcu zdecydowałam się na zupę cebulową i spagetti z owocami morza. Zupa była dobra, a spagetti nie za bardzo. Ja i owoce morza jednak się nie lubimy. Wszystko było tłuste w porównaniu do tego, co sama dla siebie przygotowuję. W ogóle jakoś niespecjalnie mi smakowało. Także świąteczne wyjście do restauracji słabo się udało, a kalorii na pewno znacznie więcej. No cóż, bywa i tak. Wracam do planu. Nie chcę zmarnować tak pięknego efektu!