Kolejny dzień na diecie warzywne. Dziś było odrobinę ciężej, bo po wczorajszej wizycie u teściowej, w lodówce wałówka poimprezowa a w tym też ciasta, tort.
Na imprezie kombinowałam jak się da, żeby nie jeść niedozwolonych rzeczy, niestety nawet ta odrobina co musiałam odbiła się bardzo negatywnie na mnie. Mój organizm zareagował na mięso jak na truciznę!!!!!, wystarczyło, że nie jadłam go tydzień, a w krótkim czasie: zaczęło mi się kręcić w głowie, musiałam się położyć, bo wzrok mi się zamazał( jak u mnie po zjedzeniu dwóch jajek). No i na koniec ledwo do domu dojechałam.....jakbym salmonelli dostała. Szybciutko mój organizm się tego pozbył. Mądre to ciało- samo mówi,, co mu służy a co nie.
Jutro zamierzam kontynuować dietę, w środę wyjeżdżam, tam też spróbuję się pilnować, ale co z tego będzie- zobaczymy ,