Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Weekendy to zło....


Cześć,

niestety z założonych planów nici, sobota rozpoczęta wg planu na śniadanie: owsianka+orzechy nerkowca+borówki, II Śniadanie: pomidory+pół awokado a potem... trafiliśmy do KFC z synem, jego kolega i mężusiem, nie miałam siły przebicia. Zjadłam sałatkę bez sosu+pierś starałam się bez panierki no ale nie wszystko udało mi się z niej ściągnąć a potem wpadł mały lód magnum i kilka orzechów nerkowca na przekąskę. Na kolację chlebek z mąki gryczanej+awokado+pomidorki. Dodatkowo 2 kieliszki różowego wytrawnego wina i garść orzechów. Wypite ponad 2 litry wody

Dziś niedziela na śniadanie dwa jajeczka na miękko z domowym majonezem, kawałek chleba z kaszy gryczanej, pomidory i rzodkiewki+kawa inka. 2 śniadanie: pół awokado+pomidory+słonecznik. Obiad: kotlet z wołowiny mielonej+babaty+sałata z warzywami, nektarynka+kilka malin. Podwieczorek lód z mleczka kokosowego, kakao i ksylitolu, mniam (przepis na szybkaprzemiana.pl) A na kolację pizza z mąki orkiszowej.

Pewnie 2-3 kieliszki wina. Dlaczego w tygodniu łatwiej nam utrzymać dietę a weekend jest złem:)

Poza tym dużo spacerów podczas Pikniku Naukowego na Stadionie Narodowym w Warszawie, a dziś Dni Ziemi na Polach Mokotowskich. Udało nam się zdobyć kwiatka i oregano do naszego ogródka na balkonie.:)

Pozdrowionka

Ania