Co to się narobiło... ? Ano się narobiło. Styl życia mi się zmienił. Nie ma już leżenia plackiem przed telewizorem. Co za marnotrawstwo czasu? Przecież można w tym czasie zaliczyć skalpelek. Po co wozić szanowne cztery litery samochodem? Przecież można się przebiec. A co najważniejsze: chce się zaliczać skalpelek, chce się przebiec.
Dieta zeszła mi na drugi plan. Nie to, że nie trzymam. Ale raczej podchodzę na luzie. A to lody mi się przydarzą, a to piwko ma wreszcie wpaść... Zobaczymy, jak efekty. Mam nadzieję, że wynik na wadze nie sprowadzi mnie na ziemię.
ewusha
16 maja 2013, 23:22Mam dokładnie tak samo. Piwko nawet kupilam... ale nie wypiłam...