Upiekłam w piątek sernik z brzoskwiniami, śliczny, pachnący, pyszny. Z racji, że nie mam wiele miejsca w lodówce położyłam go na podłodze w przedsionku, bo tam najchłodniej. A w sobotę przedpołudniem patrzę, a on jakiś podejrzanie ciemny. Myślę: "Kurczę, przecież wczoraj nie był taki spalony". Przyglądam się bliżej, a tam pełno mrówek. No żesz kurde, skąd to cholerstwo się tam wzięło??? Okazało się, że w ścianie jest dziura i widocznie nią weszły, a że sernik z bezą to poszły do słodkiego. Cały smak na sernik mi minął, a więc zaoszczędziłam na kaloriach.
spelnioneMarzenie
27 marca 2016, 21:38mrowki okropienstwo!
Annabelle84
28 marca 2016, 21:09tak, małe okropieństwo, które wszędzie wejdzie :)