Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W końcu jakiś ruch...- 09.07.2019 r.


Wczorajszy dzień zaliczam do udanych. W końcu udało mi się zaliczyć jakiś trening :D Nie było już żadnej wymówki. Nie miałam maty do ćwiczeń, bo wzięła mi ją moja mama na pielgrzymkę, więc wyszukałam w yt coś do poćwiczenia na stojąco. I znalazłam bardzo fajne ćwiczenia, z rozgrzewką i rozciąganiem na końcu.Wszystko trwało jakieś około 30-40 min. więc jak dla mnie odpowiedni czas. Był to trening interwałowy i dał mi mimo wszystko nieźle popalić. Byłam spocona jak świnka, ale humor od razu się poprawił :) Moja już prawie 4 letnia córka na końcówce już ćwiczyła ze mną :DNaśladowała trochę, więc miałam ubaw, ale jakoś dałam radę do końca.

Jedzonko z wczoraj (nie za idealne, ale nie było jakiś niezdrowych rzeczy więc jest ok):

I: bułka i 2 małe kromeczki z chleba pełnoziarnistego z serem żółtym 

II: 2 małe kromeczki z chleba pełnoziarnistego z serem żółtym 

Wiem, że to śniadanie i drugie śniadanie wygląda tak samo, ale musiałam sobie je zrobić z tego co miałam w pracy :/ A warzyw nie miałam niestety żadnych :(

III: spaghetti cztery sery

IV: podjadłam parę wiśni

V: jajecznica z 2 jajek z kromką chleba z ziarnami

Mam nadzieję, że to będzie dobry dzień(slonce)