Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
bajkowo...


witajcie,

u mnie za oknem bajkowe krajobrazy, drzewa otulone sniegiem, wszedzie bialo a do tego dosc mrozie ale i slonecznie. Jak patrze na te widoki siedzac w domu wszystko jest pieknie, gorzej jak musze zabrac torbe i isc na trening a masakrycznie jak wychodze rozgrzana z silowni-to nie jest juz fajnie. Przez to nabylam sie lekkiego kataru a teraz jest to najmniej wskazane...W srode mam miec zakladane 2 implany zebowe a do tego musze byc zdrowa. Przed samym zabiegiem maja mi zrobic badanie krwi i to ono decyduje czy zabieg bedzie czy nie. Pytalam  juz dzis na forum o Wasze doswiadczenia w tym temacie, boje sie bolu, ale tez jestem smutna bo musze zrezygnowac ze sportu i sauny na jakis czas, ale z drugiej strony, dla hollywoodzkiego usmiechu pomecze sie:D

Nie dziwcie sie danymi na pasku o ile ktos zauwazyl zmiane. Na moim koncie wykupilam diete SD mojemu K. Zmaga sie biedny ciagle z efektem jojo, a po Swietach znow poplyna z waga. Dzis mija 12 dzien diety kopenhaskiej (ja bylam przeciwna, ale tonacy brzytwy sie chwyta). Zlecialo to szybko i w 100% zg z zalozeniami. Stracil ok 7-8 kg a od niedzieli zaczynamy z SD.Powiem Wam szczerze, ze niektore przepisy kopenhaskiej sa calkiem calkiem. Odkrylam np smak cieplej salaty polaczonej z wolowina. Normalnie w jadlospisie jest salata oraz mieso. Ja do salaty dodaje pokrojone w kostke cieple miesa przez co salata robi sie ciepla i miekka. Przyznam sie ze niektore posilki jadam razem z nim i jest ok.Oczywiscie mam swoje menu ale od czasu do czasu warto cos zmienic. 

Uciekam do kuchni posprzatac po obiedzie , a i jeszcze plus tej diety- dla mnie jako osoby przygotowujacej te posilki: male zakupy raz w tygodniu i  czysto w kuchni bo nie ma gotowania.

Trzymajcie sie i do nastepnego razu 

A