Jestem typem, który zajada stres. Biorąc pod uwagę, że ten rok to będzie walka, muszę po prostu świadomie, z wysiłkiem zmienić strategię (po prostu hehe)
Teraz siedzę, piję kawę i diablo się denerwuję. Mam do opanowania biochemię, immunologię i histologię. Jem jak słoń po dniu pracy w cyrku. Jak przeżyję ten tydzień na tarczy, obroniwszy wszystkie wejściówki, to zapiszę się na siłownię. TAK.
Na wadze wcale nie waga z paska, tylko 58,5 w porywach do 59 kg.
Zrobiłam sobie tabelkę, która obejmuje każdy dzień i kolumny dieta, nauka i treningi, będę wpisywać +/-, a potem policzę % sukcesów/porażek.
Szaro, szaro, nic się nie chce...
Ostatnio jakoś pomyślałam, że w internecie jest ogromna doza "hejtu" - nic nowego, ale na vitalii jest inaczej, ludzie dają sobie dużo pozytywnej energii.
Jak reaktor mamy atomową w sercu siłę, moc!