No i jestem sama, bo Krzysiek wyjechał na dwa dni do Warszawy odwiedzić krewnych - rodzeństwo rodziców i kuzynów. Nie podobał mi się ten wyjazd ani trochę. Pojechał z bratem samochodem, a Darek lubi dodać gazu. Mnie na to skóra cierpnie, bo nie znoszę szybkiej jazdy. No ale cóż. Krzysiek się uparł, że pojedzie i nie udało mi się go powstrzymać. Koronnym argumentem było to, że w Warszawie nie był ponad 10 lat, a krewni coraz starsi. Chciał jeszcze, żebym i ja pojechała, bo nie wszyscy krewni mnie znają. Nie zgodziłam się jednak, co go nieźle wkurzyło. Jak zwykle usłyszałam litanię jaki to ze mnie mruk i odludek. Zostałam też dzikuską nieprzystosowaną do życia, ekscentryczką itp. Nie uległam jednak i zostałam w domu. Nie lubię być sama w domu. Nie lubię samotnych wieczorów i nocy...Byle do jutra...
brugmansja
2 października 2014, 19:05Mój M. też dzisiaj wyjechał w Karkonosze na koleżeńskie spotkanie na 3 dni. Nie będę jednak sama nocowała - odweidzą mnie córki i zięć. Co do towarzyskości - nie każdemu jest to dane, ja także nie przepadam za rodzinnymi spotkaniami, szczególnie z tą częścią rodziny, z którą mam luźniejszy kontakt. A Warszawa teraz - przepiękna. Byłam na Maratonie Warszawskim - zachwyciłam się.
Dana40
2 października 2014, 18:04Rozumię cię , też nie lubię szybkiej jazdy, ani sama być w nocy .Szkoda jednakże doszło do sprzeczki z tego powdu , ale chyba nie trzymacie długo urazy ?
gilda1969
2 października 2014, 15:12Też nie lubię być sama w domu, rozumiem Cie doskonale.
Alianna
2 października 2014, 14:23Poniekąd Cię rozumiem, ale jak trzeba to trzeba :-) Dwa dni prędko miną. :-)
madeleine491
2 października 2014, 14:21Jakoś wytrzymasz ;) Ja znowu uwielbiam być sama w domu, ale to pewnie dlatego, że w dzieciństwie w domu rodzinnym zawsze pełno ludzi, 5 - osób w dwóch pokojach i teraz jak jestem sama to dla mnie raj ;)