Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kryminał opowiadanie.


Nowe opowiadanie. Miał być kryminał mini.


Nocą

Biegnę coraz wolniej. Moje zmęczone stopy nie chcą odrywać się od ziemi. Krzaki chwytają mnie za kurtkę, gałęzie chlaszczą po twarzy mokrej od łez. Pot zalewa mi oczy, oddech staje się coraz krótszy, w płucach kłuje. Nie mam już siły. Odpocznę choć chwilę. Przycupnę za drzewem. Nie! On jest coraz bliżej. W świetlę księżyca widzę jego potężny cień, słyszę trzask gałęzi gdy prze do przodu, czuję zapach. Już jest obok, dotyka mnie dłonią wielką jak bochen chleba. Zasłania mi usta. W uszach dźwięczy mi mój krzyk.

 

- Uspokój się. Nie Wrzeszcz tak. To ja Wanda - słyszę jakby z oddali głos mojej przyjaciółki. - Cicho, no cicho już. Spokojnie.

 

Siadam gwałtownie na łóżku. Serce mi wali jak oszalałe. Chce wyskoczyć z piersi. W półmroku widzę jej oczy. Jest przerażona.

 

- Co się stało? - pytam rozglądając się w koło jeszcze półprzytomna.

- Nie wiem. Chyba ktoś kręci się w ogrodzie za domem. Słychać jakieś głosy - odpowiada szeptem. - Nie zapalaj światła. Nie wiadomo kto to jest. To może być niebezpieczne. Ktoś z uczciwymi zamiarami nie buszowałby w nocy po czyimś ogrodzie - dodaje.

 

Teraz i ja widzę intruzów. Bez problemu odróżniam sylwetki między drzewami. Trzech mężczyzn kręci się w miejscu, gdzie latem Wanda miała warzywnik. Słyszę ich przytłumione głosy. Coś chyba zakopują klnąc przy tym i złorzecząc. Nawet się nie kryją ze swoją obecnością. Pewnie nie przypuszczają, że są obserwowani. Dom przecież stoi na uboczu i przez większą część roku jest niezamieszkały. Nie spodziewają się więc że teraz późną jesienią ktoś mógł przyjechać na kilka dni. Bo i po co. N jest atrakcyjne, ale latem, gdy można się opalać nad pobliskim jeziorem. Ewentualnie we wrześniu, gdy okoliczne lasy są pełne grzybów. Teraz nie ma tu co robić i nas nie powinnn tu być.

 

- O boże idą - szept Wandy miesza się z dźwiękiem zegara wybijającego drugą.

 

Faktycznie jeden z mężczyzn odrywa się od pozostałych i idzie w kierunku domu. Jest wysoki i potężny. Bary ma szerokie jak niedźwiedź. Słychać jego ciężkie kroki na żwirze. Świeci latarką w okno, za chwilę łomoce w drzwi, rusza klamką. Skulone w kącie za szafą boimy się oddychać. Ciało mam wilgotne od potu i drżę ze strachu. Przerażenie ściska mnie za gardło.

 

- Cicho nie zauważy nas przecież - mówi Wanda stłumionym głosem. - Chyba, że wyłamie zamek - dodaje cicho.

 

Jednak nie. Po chwili mężczyzna rezygnuje i odchodzi. Oddychamy z ulgą, gdy robi się cicho, a za moment z oddali dobiega do naszych uszu odgłos ruszającego samochodu.

 

- Ciekawe co oni tam robili? - rzucam.

- Wyglądało to jakby coś zakopywali - odpowiada Wanda - Sprawdzimy rano - dodaje nadal przyciszonym głosem.

 

Schronienia za szafą nie opuszczamy do rana, bo przecież któryś z mężczyzn mógł zostać, żeby obserwować dom. Ranek wita nas chłodem.Przez firanki wdziera się szarość bez odrobiny słońca. Masuje zmarznięte ramiona, narzucam w pośpiechu ubranie i wychodzę za Wandą do ogrodu rozglądając się niespokojnie. Między drzewami snuje się mgła. Jest cicho tylko z oddali słychać nawołujące się psy. Wanda uzbrojona w szpadel kroczy przodem. Ziemia miękka i błotnista ugina się pod stopami. Rosnąca gdzieniegdzie trawa jest wilgotna po wczorajszym deszczu. Dochodzimy na miejsce. Już widać, że ziemia faktycznie jest naruszona. Ktoś tu kopał i to w kilku miejcach. Widoczne są trzy spore obszary z świeżo wzruszoną ziemią. Wanda zdecydowanie wbija szpadel i zaczyna kopać.

 

- Coś tu jest. Zobacz - mruczy.

- Może daj lepiej spokój - mamroczę wystraszona.

- Nie. Jak zaczęłam to skończę - stwierdza Wanda z przekonaniem.

 

Miękka, pulchna ziemia poddaje się łatwo. Już po chwili naszym oczom ukazuję się twarz kobiety z szeroko otwartymi jak do krzyku ustami. Jestem wstrząśnięta. Krzyczę, a Wanda wyciąga telefon i dzwoni po policję. Umykamy do domu. Zamykamy drzwi i czekamy przytulone do siebie. Cisza aż dzwoni w uszach. Za kilkanaście minut podjeżdża radiowóz. Policjanci wysiadają w pośpiechu. Jest ich trzech, a jeden z nich ma bary szerokie jak niedźwiedź.

  • gilda1969

    gilda1969

    6 grudnia 2014, 22:30

    Aż mnie dreszcz przeszedł. Straszne.I jednocześnie świetne!! Doskonałe zakończenie, toż to nie kryminał a thriller!

  • iesz4

    iesz4

    5 grudnia 2014, 00:10

    Lubisz trzymac Nas w napieciu.czekam na ciag dalszy jak zwykle:)

  • MartaSajdak

    MartaSajdak

    3 grudnia 2014, 18:25

    Ooo ciary mam ... fajne!

  • Windsong

    Windsong

    3 grudnia 2014, 09:29

    ... chcę dalej, świetny wstęp do kryminalnej powieści :)

    • araksol

      araksol

      3 grudnia 2014, 11:17

      chyba fakycznie pociągnę to dalej...

  • Nieznajoma52

    Nieznajoma52

    3 grudnia 2014, 06:44

    No, no, no. I co dalej?

    • araksol

      araksol

      3 grudnia 2014, 11:17

      pomyślę

  • izabela19681

    izabela19681

    2 grudnia 2014, 19:59

    Dobrze Ci idzie. Napięcie rośnie. Pisz dalej.