Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedziela


Dzisiejszy dzień ma być cały spędzony przyjemnie. Nie przewiduję pracy. Ma być relaks. Moze dłużej będę malować. Może będzie dłuższa medytacja. Jest niedziela i musi sie różnić od dnia powszedniego.

Dieta ok. Znowu mniej na wadze. jeszcze dwa tygodnie i dwa kilo na szybko do zrzucenia. Moze sie uda. Dieta ma potrwac do 15 lutego o ile waga będzie spadać. Później wychodzenie. Bardzo ostrożne i dłuzsze. W maju znowu powrót na dietę i może kolejne 4 kg. Takie mam plany. No i oby stresu ,nie było i innych niespodziewanych wydarzeń, bo przez takie perturbacje w zeszłym roku tyle przytyłam.

Obraz moze dziś skończę. Kolejny chyba będzie męski tors. To wprawdzie nie seksowny brzuszek Sebastiana ale skoro Krzysiek powiesił w widocznym miejscu kalendarz z paniami w skąpej bieliźnie to i dla mnie coś musi być. O brzuszku Sebastiana pomyślę... Nie, zgody  z nim nie ma i nie planuję by była... Ja szukam serca, dobra i z alkoholikiem z patologicznej rodziny, który nad soba pracować nie chce mi nie po drodze.

Chcę popracować trochę nad sobą i tym co daję innym. Jestem gotowa na dawanie, ale rzadań zwłaszcza wygórowanych i typu kaprysów spełniać nie bedę. Pomyślę co komu moge dac bez uszczerbku dla siebie i bez stresu. Rozpatrzę wszystkich po kolei w tym zwierzeta. Rodzinę, bo i zwierzęta nią są mam dużą. Na pierwszy ogień chyba Megusia. Koteczka już rozwolnienia po Reiki nie ma. Ostatnio jednak niezbyt chetnie je suchy pokarm. Trzeba będzie dawać więcej mokrego. Ona nie ma ząbków, bo miała dwa zabiegi na usuniecie i teraz nie nadąża jeść. Trzeba ja trochę podpaść... Karmię ja osobno. Teraz tylko karmę zmienię...