Spadek wagi stanął. W ciągu tygodnia straciłem 6.5 kg a o dwóch dni stop. Wygląda na to, że spaliłem zapas wielocukru zwanego glikogenem z mięśni. Teraz waga będzie stała w miejscu. Przez tydzień? Przez miesiąc? A później ruszy. Zacznie się etap spalania tłuszczu! A ja wytrzymam wszystko. :-)
A na obiad przyrządziłem (czytaj beztłuszczowo zgrillowałem) łososia. Ryba Boska w smaku, choć nieco przytłusta (201 kcal). Parę kawałków mi zostało. Wpadnijcie do mnie. Zapraszam. ;-)
michigan
18 sierpnia 2012, 14:28nie wiem chyba malej wiary jestem, kobieta po porodzie tyle moze zrzucic to sie zgadza, ale ty moj drogi? nie wierze! cos ty robil? moze to sama woda , napewno wypocilesc sie przy jakims sporcie, dobrze sie wyproznieles, ale az tyle? no no no tylko pogratulowac, a ....mam nadzieje ze sie nie odwodniles! ryby uwielbiam!!! czy ty tez skrapiasz cytrynka i zawijasz w folie srebna i na fryla, czy masz inny sposob?
tirrani
18 sierpnia 2012, 00:23spaliłem zapas wielocukru zwanego glikogenem... masakra:) gdzie Ty znajdujesz te wszystkie pierdoły? :):):) że dasz radę, nie wątpię! Podołasz wszystkiemu co sobie założysz:) taki typ:) a łososia chętnie:) ja uwielbiam takiego parowanego,posypanego ziołami prowansalskimi :) w ogóle polecam parowary, genialny wynalazek:) no nic, co się odwlecze to nie uciecze:) trzymam za słowo i jak tylko zawitam w Chorzowie wpadam na obiad:) Gratuluje samozaparcia i życzę powodzenia:)
ziemiaobiecana
17 sierpnia 2012, 22:156.5 w tydzien?! szalony ;) ja tyle w miesiąc zrzucić nie mogę :p