Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jeju, jak tu dawno nie byłam


Hej Piękne!

Strasznie, strasznie, strasznie dawno tu nie zaglądałam. Dlaczego? Różnie. Czasami były chęci, ale brak czasu, czasami wyjeżdżałam i nie miałam jak, ale chyba w większość troszkę się zbuntowałam. Na co? Chyba na to ciągłe myślenie o diecie, kaloriach, szczupłej sylwetce, ćwiczeniach. Cokolwiek nie robiłam myślałam sobie, że nie powinnam tego robić. Jak oglądałam TV myślałam sobie, czemu nie ćwiczę? Jak jadłam ze smakiem pszenną kajzerkę z szynką i masłem, zaraz pojawiała się myśl: "To jest niezdrowe, tyle masła, pszenne pieczywo, zero warzyw. Pewnie już mi przybył kilogram". Zaczęłam nawet pouczać wszystkich naokoło. A co najgorsze, mimo tego zafiksowania na diecie, wcale nie widziałam efektów. Owszem udało mi się kiedyś schudnąć 5-7 kg, część z nich po świętach wróciła i potem było jak na huśtawce - kilogram w górę, kilogram w dół, centymetr w górę, centymetr w dół, tydzień idealnego żywienia, tydzień obżarstwa. Karuzela!

Czułam, że coraz bardziej się wkurzam, że coraz bardziej robię sobie na przekór, że mam już dość tej walki o szczupłą sylwetkę, która bardziej przypomina walkę z wiatrakami. Potem jeszcze przeczytałam artykuł o zdrowych grubasach w "Wysokich Obcasach", w którym było napisane, że osoby z nadwagą wcale nie muszą być chore, wręcz przeciwnie mogą być sprawniejsze i zdrowsze od tych szczupłych. I na swój sposób, dość pokrętny, wytłumaczyłam sobie, że tak właśnie ze mną jest! Mam nadwagę, ale jestem dość wysportowana, rozciągnięta bardziej niż niejedna lasencja 90-60-90, mam bardzo dobre wyniki - zero cholesterolu, poziom cukru w normie. Wszystko w porządku. Więc skoro, jestem zdrowa, po co mam się odchudzać? I tak właśnie, w pewnym momencie, powiedziałam sobie DOŚĆ! Zero diety, ćwiczeń. Robię to co chcę, na co mam ochotę. Bez zamykania się w jakiejś rutynie, bez liczenia kalorii, bez zamartwiania się, że nie ćwiczyłam, że zjadłam ciastko, albo biały chleb.  DoŚć!

I tak sobie żyłam, bez jakichkolwiek dietetycznych zasad, jak dziecko bez opieki, robiłam to co chciałam, jadłam to co chciałam, bez wyrzutów sumienia, z rozkoszą. Było cudownie! No właśnie - było. Bo dzisiaj przyszło oświecenie! Wcale tego nie chcę! Potrzebuję jakiejś kontroli, rutyny. Właśnie dla zdrowia! Dla zdrowia ciała, ale i duszy! Jedzenie ciasta na śniadanie, wcale nie jest smaczne, ani dobre, ból brzucha od przejedzenia nie daje przyjemności, wręcz przeciwnie.

Chcę wrócić do tej rutyny, do zdrowych posiłków, które dawały mi energię do działania, a nie zamulały, do ćwiczeń, które sprawiały mi przyjemność i wywoływały uśmiech na twarzy. Naprawdę tego chcę. To nie jest dieta, to nie są wyrzeczenia, to wybór lepszego, prosty bilans zysków i strat. Wiem, że powrót do kontroli po tym okresie rozpusty będzie bardzo ciężki, że często nie będzie się chciało, że będą pokusy, ale chcę znowu podjąć tę walkę. Chcę żyć zdrowo, robić coś dla siebie, zadbać o siebie. Nie chcę dążyć do ideału modelki, bo wiem, że nigdy nie będę tak wyglądać. Jestem całkiem inna, jestem sobą i to we mnie jest piękne. Ale jeżeli w porę o siebie nie zadbam, będzie tylko gorzej.

Dlatego też nie chcę rezygnować z V. wiem, że tutaj są osoby, które mają podobne problemy, które potrafią wspierać. Może nie będę mogła napisać codziennie, może nie będę mogła codziennie Was poczytać, ale chcę wiedzieć, że jest takie miejsce, gdzie zawsze w razie problemów, wątpliwości będę mogła się wyżalić :)

Cóż kończę już, bo zdecydowanie za bardzo się rozpisałam. Wracam. Trzymajcie kciuki :)
  • Bobolina

    Bobolina

    30 listopada 2012, 20:24

    aaaa! boski wpis! taki mądry i pouczający! i dodaje motywacji..spooooro! :) fajnie ze jestes, ze wlasnie do takich doszlas wnioskow.. :) ja tez pisac nie bede codziennie jak to kiedys bylo ale wpadne tu jak bede miala checi i czas :) trzymam kciuki! ;*

  • jamay

    jamay

    30 listopada 2012, 19:31

    Podobnie jak u mnie... Więc wracamy !:)

  • AtomowaKluska

    AtomowaKluska

    30 listopada 2012, 01:32

    trzymam kciukiiiii! ćwiczymy! walczymy! myślałaś może o bieganiu? bo to super sprawa ^^ i nie nie nie nie myśl o bieganiu takim jak w liceum czy w ogóle w szkole BIEGANIE to zupełnie co innego :D