Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
perfekcyjna dieta, czyli test pachnącej pizzy


Hej Piękne!

Naprawdę w tym tygodniu czuję się jakbym brała udział w programie na Perfekcyjną Dietę, a testem końcowym był test pachnącej pizzy. Najpierw w pracy kusili mnie pyszną hawajską, potem znajomi podsuwali pod nos pachnącą pepperoni, a wczoraj moja rodzicielka daje mi ulotkę promocyjną na różnego rodzaju pizze, do wyboru do koloru i mówi, że moglibyśmy sobie raz w życiu zamówić jakąś tam pizzę. Nie mogła jej najść ochota, wtedy kiedy miałam głęboko z tyłu zdrowe odżywianie i odchudzanie i nie miałam żadnych oporów przed wszamaniem kilku kawałków pizzy?! Normalnie, jak poczytałam tę ulotkę to już chciałam biec i zamawiać. Oczywiście tego nie zrobiłam, ale przez to wszystko teraz mam taką ochotę na pizzę, że pewnie niedługo będą mi się śniły te okrągłe placki latające nad moją głową. Ech, ciężkie życie :)



Wczoraj wieczorem znowu mi się włączył tryb: zjeść wszystko z lodówki! Po kolacji dziarskim krokiem pomaszerowałam do kuchni, zdjęłam pokrywki z garnków i wzrokiem pełnym pożądania zerkałam co tam mogę wszamać. Na szczęście szybko znalazłam odpowiedni wyłącznik do tego zupełnie niepotrzebnego trybu, z powrotem położyłam pokrywki na garnkach i zakończyłam mój przemarsz do kuchni jedynie na zrobieniu sobie mięty :D



Wczoraj, mimo że mi się strasznie, ale to strasznie nie chciało, zebrałam swoją pupę i poszłam do biblioteki popisać coś z tej mojej mgr. Przez bite trzy godziny siedziałam na tyłku i zbierałam materiały, pisałam. Jestem zadowolona, bo udało mi się dużo zrobić, teraz tylko przysiąść, poprawić i część 2 rozdziału gotowa :D Po tej wyprawie, a raczej po tym siedzeniu, byłam okropnie zmęczona i musiałam się poruszać. Chciałam standardowo zapodać Ewkę, ale okazało się, że jest mecz siatkówki, który musiałam zobaczyć. Ale nie, nie! Nie myślcie sobie, że leżałam na kanapie, z rozdziawioną buzią i tępo wpatrywałam się w ekran! Więc może Ewki nie było, ale za to było kilka minut rowerka, ćwiczeń na nogi, przysiadów, biegu w miejscu, ćwiczeń na ręce, aerobiku, brzuszków itp. Co mi przyszło do głowy! W sumie ponad 45 minut ćwiczeń :)



A dzisiaj praca, praca i jeszcze raz praca. Także kończę już, bo i tak się rozpisałam i zmykam szykować się do pracy :) Mam nadzieję, że tym razem nikt mnie nie będzie kusił pizzą, ani żadnymi innymi smakołykami, co to idą w biodra, a nie w cycki! Tego dzisiaj życzę sobie i Wam oczywiście :D

A dla niecierpliwych, co to chcą widzieć efekty natychmiast, mały cytat:


  • Martaa91

    Martaa91

    24 stycznia 2013, 21:44

    nie wolno jesc pizzy to zło!;p trzymaj sie:*

  • etcetera5891

    etcetera5891

    24 stycznia 2013, 19:09

    Zjesz sobie pizze jak osiągniesz zamierzony cel :) a teraz sobie daruj:) a WYJDZIE CI NA ZDROWIE - TRZYMAM KCIUKI za CIebie

  • MyWorldAndMe

    MyWorldAndMe

    24 stycznia 2013, 15:43

    Kochana no padłam jak sobie wyobraziłam Ciebie taką stojącą nad otwartymi garnkami:D i tak tylko zastanawiającą się co pierwsze głabnąć:D super,że się powstrzymałaś i walczysz dalej!:))tak trzymaj i niech pizza Ci się śni,ale niech nie przechodzi ten sen w rzeczywistość:D

  • Madanna

    Madanna

    24 stycznia 2013, 15:08

    Ale jaka satysfakcja, że się nie dałaś tej pizzy ;)

  • Catalunya

    Catalunya

    24 stycznia 2013, 13:19

    Kochana oni tak z ta pizzą specjalnie, zobaczysz że jeszcze dwa, trzy razy i będziesz mieć serdecznie dosyć pizzy pod każda postacią ;) jeszcze im podziękujesz - a tak na serio - nie wyobrażam sobie podnieść pokrywki z garnka i czegoś tam nie skubnąć - to jest niemożliwe, powiedz proszę gdzie kupiłaś ten przycik powrotu do trybu silnej woli ? :) buziaki

  • MademoiselleCatherina

    MademoiselleCatherina

    24 stycznia 2013, 13:07

    gratuluje silnej woli! :-) ale skoro Cię ta pizza tak kusi to może po prostu zrób sobie pizze dietetyczną? na omlecie z otrębami i wodą:) do tego jakieś dodatki i trochę mozarelli, wielkiej różnicy nie ma a zaspokoisz chęć na pizzę "tanim" kosztem;)