Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas zakończyć przygodę z prawie 20 letnią nadwagą. Od kilku lat powoli chudnę przerywając kolejne diety. Tym razem zamierzam doprowadzić sprawę do końca i już w najbliższe wakacje być laską, która nie chowa swojego ciała na plaży pod ręcznikiem lub bluzkami.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21033
Komentarzy: 7
Założony: 1 stycznia 2012
Ostatni wpis: 8 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MademoiselleCatherina

kobieta, 38 lat,

158 cm, 66.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Od połowy stycznia udało mi się zrzucić 4 kg. W sumie dobry wynik, ale dieta i ćwiczenia bardzo nieregularne...2 tygodnie poprawne-2 tygodnie niepoprawne-2 tygodnie poprawne itd... Ale się udało co nieco zostawić za sobą, więc jakiś progres jest. To jednak wciąż mało i przede mną jeszcze długa droga, nie wiem czy zdążę do lata, ale tym razem nie mam określonego czasu...jest cel i po prostu chcę go osiągnąć, bez względu na termin. Niby to już bardzo zmetamorfozowane podejście do życia i diety, ale zobaczymy jak to będzie tym razem. Wierzę jednak, że się uda. 

5 stycznia 2016 , Komentarze (1)

Powracam. Jednak społeczność vitalii daje większą motywację i regularność niż wszystko inne. Zaczynam z wagą 70 kg. To straszne, że kilogramy przybywały przez ostatnie miesiące, ale myślę, że dla mnie 70 to ta linia, która jest dla mnie ostatecznie dopuszczalna. Tzn. wiadomo, że jest to dużo za dużo, ale wynik powyżej już mnie przeraża i mobilizuje do natychmiastowego działania (szloch)

Wszystkim powtarzam jak ważny jest plan przy zmianie nawyków żywieniowych - mój jednak się dopiero klaruje. Na razie postanowiłam jeść zdrowo i ćwiczyć. W najbliższych dniach czeka mnie jeszcze wyrwanie zęba, co wyłączy mnie na kilka dni z treningów dlatego nie zaczynam od razy z grubej rury, ale start będzie stopniowy - będę się rozpędzać :D

W ostatnich miesiącach niestety zdiagnozowano u mnie również problem z tarczycą, więc ciężko idzie mi jakiekolwiek odchudzanie. Planuję jednak odwiedzić w przyszłym tygodniu dietetyka i pokusić się o tarczycową dietę redukcyjną - mam nadzieję, że taką mi stworzy. 

Póki co życzę Wam wszystkim dobrej nocy! :)

22 marca 2015 , Komentarze (3)

Chyba bez vitalii się nie da. Waga stoi w miejscu, czyli wciąż na karku +/- 70 kg. Osobiście mnie to przeraża. Miałam od Nowego Roku cel do sierpnia: 15 kg mniej...teraz już wiem, że tyle się nie uda, bo już straciłam prawie 3 miesiące...

Spróbuję jeszcze raz tu, z Wami. Dajecie jednak kopa, sama vitalia też, zobowiązuje. Kiedyś schudłam 10 kg, więc przecież teraz też mogę, może jakoś...

Ciężko mi ostatnio wprowadzić jakąkolwiek regularność w jedzeniu i ćwiczeniach, problemy z żołądkiem (pewnie spotęgowane też właśnie jej brakiem) wciąż się nasilają. Jem śmieciowo i z doskoku. Muszę to zakończyć natychmiast, bo robię sobie coraz większą krzywdę.

Od jutra już będę lepsza, obiecuję...

10 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Czasem przychodzi taki dzień, że się po prostu chce coś zrobić. Dodatkowo pare zmiennych pozornie niezależnych i nawet nie wiesz kiedy stawiasz krok naprzód. 

Odchudzać nie można się na siłę, to już wiem, tego się nauczyłam przez długie lata prób i błędów. Wiem też, że potrafię dążyć do celu jeśli moja determinacja jest efektem różnych przyczyn i skutków. Tak jest i tym razem. Zastrzyk energii, niby znikąd. 

Ale od początku...

Nie mogłam znieść widoku na wadze już od dłuższego czasu, w lustrze pojawiały się sukcesywnie kolejne fałdki, ubrania stawały się coraz bardziej ciasne. Ale dietę jest tak ciężko zacząć a jeszcze ciężej jej później przestrzegać. 

Przychodzi jednak taki dzień, jak dziś, że świat umiejętnie sugeruje Ci, że powinnaś ważyć dużo mniej i daje Ci do tego narzędzia. Tak więc zdjęcie, punkt odniesienia - chyba już jestem szersza niż dłuższa, kilka wolnych myśli, nowe ubrania, w których trzeba wyglądać przepięknie, nowy facet (naprawdę w Płocku jest molo?), komunia, wesele przyjaciółki, wakacje, wczasy...i bach! Stało się...MUSZĘ SCHUDNĄĆ!!! Otrząsnęłam się nagle z jakiegoś letargu. Matko, co ja ze sobą zrobiłam...przytyłam 10 kg w rok?! Poważnie?! Sama nie wierzę, że to zaszło aż tak daleko. Znów zrobiłam swojemu ciału krzywdę. Udawałam, że nie widzę, że jest tak źle gromadząc kolejne fałdki na swoim ciele, nadzwyczajny poziom tłuszczolerancji. Teraz już będzie lżej, na duchu i ciele, z każdym dniem, z każdym kilogramem.

Wybiła północ. Brat wchodzi z kebabem. Żart jakiś, mało smaczny tym razem. Dziś nie wygra, już nigdy nie wygra. Zwycięzca może być tylko jeden i to ja zamierzam nim być.

C.D.N. ....