Znów robię ten sam błąd. Znów bawię się w przewidywanie przyszłości. Znów piszę "dziś zrobię to" i oczywiście nie sprawdza się. Pisałam, że pójdę na rowerki i puff! Pisałam, że pójdę na piłki i puff! Dziś myślałam, że wstanę tak, by iść na ćwiczenia na stabilizację ciała i wstałam 4 godziny po ćwiczeniach...
Nie jestem wróżką. Dość pisania na przód.
Waga spada, nadal. Nie wiem czy to kwestia ćwiczeń, bo na pewno nie diety. Za wcześnie myślę by przypisywać zasługi ćwiczeniom. Może tabletki na perystaltykę jelit działają? Choć nie. Te ostatnie nie działają, bo znów mnie nadmuchało na nocce i chodziłam w rozwiązanych spodniach od mundurku wciąż podciągając je, bo spadały.
Dieta odpada, bo wczoraj prócz "bezpiecznych" rzeczy, czyli takich, by mnie nie wzdęło, zjadłam chleb z pomidorem.
Na "kolację" przed spaniem po nocce, czyli o 7 rano zjadłam filety śledziowe w pomidorowym sosie i chleb z masłem. Takiego miałam smaka, że nie mogłam odpuścić puchy rybnej.
16:00 Śniadanie: Słodka kawa z mlekiem, Jogurt marcepanowy z migdałami
22:00 Podwieczorek: chleb z pomidorem, oranżada
1:00 Kolacja w pracy: Jogurt duży malinowy oraz serek wiejski lekki z konfiturą z truskawek.
7:00 Kolacja po pracy: chleb z pomidorem.
Jem dość sporo kalorycznie, do tego rzeczy słodkie, słodzone, na cukrze. Jem więcej węgli niż powinnam [54%] - tłuszcze i białko po 23%
A waga spada. I dobrze. Ciało mam smukłe, teraz tylko nabrać energii i wyjść na fitness. Wczoraj dałam radę tylko na orbitrek. Około 18-tej w klubie jest taki ruch, że przy tej temperaturze, co była na zewnątrz, w środku mimo klimy była sauna. Było mi gorąco i duszno, spociłam się jak jeszcze nigdy. Stanik na wylot przepociłam.
Spalonych 350 kcal, choć pewna nie jestem bo orbi nie mierzył tętna i należy wierzyć, że kalorie wyświetlał dobrze, choć to niby zależy od masy ciała też. 40min zleciało a ja nie miałam siły na zajęcia. Poszłam więc do domu i zasnęłam....
Dziś jeszcze nic nie jadłam. Dopiero się obudziłam. Myślę, że zjem chleb z pomidorem, takie dobre Ukochany kupił, że się powstrzymać nie umiem.
Nie wiem czy mam siłę iść na jakieś zajęcia, ale postaram się. Obecność podbiję, orbi rzecz jasna, myślę o rowerkach za półtorej godziny, by tym razem nie były to czcze obietnice.
PrimRosee
18 lipca 2014, 15:43Kurcze, mi się wydaje, że jesz mało - mówiąc chleb to masz na myśli kromkę? Ja na samo śniadanie pochłaniam 3 kromki razowca :/