Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
NIedzielne mądrości


Odchudzanie całkiem nieźle mi idzie i nawet nie załamują mnie póki co momenty przestoju.

Mam wrażenie, ze pogoda też temu sprzyja bo jednak jest jeszcze słonecznie i w miarę pogodnie.

Co prawda musiałam zamienić krótkie spodenki na długie spodnie, ale w niektórych momentach dnia jeszcze można pochodzić z krótkim rękawkiem. Poranki są niezwykle rześkie a jak dla mnie wymarzone na poranne spacery. Przygodę z porannym rowerem zakończyłam z uwagi na to, że ja jednak a właściwie moje gardło źle znosi poranny chłód podczas jazdy, ale zamieniam to w tym nadchodzącym tygodniu na spacery i rower stacjonarny, żeby nadal był ten ruch obecny.

Będę miała okazję wypróbować buty które kupiłam pod koniec sezonu spacerów i szczerze nie zdążyłam ich nawet włożyć bo po prostu przesiadłam się na rower.

W tym tygodniu zaczęłam też z grupą wyzwanie dbania o siebie i nie spożywania słodyczy i dziś zaczynam kolejny dzień. Jednak w grupie siła.

Na dziś zaplanowałam sobie na śniadanie pyszną szakszukę z papryką i cukinię, następnie wskoczy koktajl bananowo czekoladowy, a na obiad to już chyba tradycyjnie rosół i pół porcji makaronu z serem pleśniowym. Odkryłam bowiem, ze mogę sobie tak w diecie ustawiać po części porcji i dodawać kolejne posiłki np do obiadu a apka pięknie mi kaloryczność liczy i w ten sposób mogę sobie pilnować kaloryczności dziennej. Na kolację wskoczy serek wiejski z pieczywem, rzodkiewką i papryką a także pomidor z pieczywem do tego.