Nie było mnie tu kilka dni. Przyznaję, ale sporo się wydarzyło. Otóż przez te kilka dni biegałam troszkę od lekarza do lekarza. Jestem osobą na stałe przyjmującą hormon tarczycy w postaci tabletek Euthyrox. Nie mam tarczycy, wycięto mi ją ponad 3 lata temu, z powodu guzków. Co prawda od wtedy przytyłam te moje 9kg, ale nie wiązałam ich jakoś koniecznie z tarczycą, raczej ze zmianą trybu życia, odpuszczeniem sobie w pewnym sensie. W każdym razie trafiłam, żyjąc w Warszawie, na bardzo fajną lekarkę rodzinną. Rok temu zrobiła mi całkiem pokaźny zestaw różnych badań. Wtedy okazało się, że niby TSH (hormon tarczycy) jest w normie (ale jest ona bardzo szeroka i każdy organizm powinien mieć własną normę), ale mam za wysoki cholesterol. Rozmawiała ze mną o tym, co jem, co powinnam, a czego nie powinnam. Tłumaczyłam jej, że nie przepadam generalnie za mięsem, jedyne mięso jakie jem, to drób. Rok temu zalecenie było takie, żeby zmniejszyć użycie oleju, tłuszczów zwierzęcych i margaryn. Pół roku później wynik był praktycznie taki sam. Zalecenie również. W międzyczasie byłam u endokrynologa, jako osoba po wycięciu tarczycy powinnam chodzić na kontrolę raz na pół roku. Wiadomo jak to w polskiej służbie zdrowia jest, nie zawsze się człowiek dostanie, kolejki do endo są na 5 do 9 miesięcy w przód. Życie. W każdym razie, dostałam się, byłam u starszej pani endokrynolog. Pokazałam jej wyniki TSH i mówiłam również o cholesterolu. Nie połączyła wątków. Stwierdziła, że wszystko w porządku. W tym tygodniu znów byłam u warszawskiej pani doktor medycyny rodzinnej. Zleciła mi badania i za trzy dni z nimi wróciłam. Stwierdziła, że tak wysoki cholesterol w moim wieku i przy mojej diecie, o którą mnie zresztą znów dokładnie wypytała, jest bardzo niebezpieczny. Zatem tym razem zalecenie jest troszkę bardziej hardcorowe. Dwa miesiące, dieta warzywna, bogata w żelazo. Totalnie bez mięsa, minimalizacja wszystkiego innego poza warzywami i owocami. Jeśli wtedy nic się z cholesterolem nie zmieni, znaczy to, że trzeba zmienić poziom przyjmowanego hormonu tarczycy. Ale tym już będzie musiał zająć się mądry endokrynolog (tylko gdzie ja takiego znajdę). Może dzięki temu będzie mi łatwiej schudnąć, ale na pewno utrudni mi to życie. Nie znam się na kuchni wegetariańskiej, więc najwyższa pora zacząć. Także najbliższe dwa miesiące będą pod hasłem, warzywa. Mam nadzieję, że dam radę.