Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
02.12.2011


              

         Bardzo Wam dziękuję za komentarze, i za to że jesteście ze mną.

Jeszcze co prawda nie spałam w swoim mieszkanku, trochę plany się zmieniły ponieważ w sklepie meblowym nie było transportu, będzie w poniedziałek. Ale tyle wytrzymałam to wytrzymam jeszcze chwilkę.

Mały widział wczoraj swój pokój i był zachwycony, zobaczymy jak to się wszystko ułoży. W weekend nie mogę nic przewozić, bo zostawiam samochód u mechanika dalej nie chce odpalać ... M nie mogłam się doprosić o naprawę więc zadziałałam sama.

Waga nie wiem jaka jest obecnie, rano tak szybko biegam (zasypiam co dziennie), że nie mam czasu wejść na wagę. Mam nadzieję, że ubywa ...

M twierdzi, że skoro się wyprowadzam to nie ma powrotu, wczoraj wyleciał z tekstem to o rozwód od razu składamy. Czasami mi się wydaje, że on się cieszy ...

Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ale nie będę się oglągdać wstecz; Pamiętaj Asia -  jak TUR!!! Z UPOREM DO PRZODU!!!

Boję się! Boję się! Boję się! Ale tylko głupi się nie martwi ...

A to znalazłam gdzieś na internecie, ale pasuje do mnie: wklejam

Pisze Pani o agresji partnera i problemie z alkoholem jako głównych przyczynach swojej decyzji. Jest Pani dorosłą osobą i jak najbardziej ma Pani prawo wyboru czy trwać w tego rodzaju relacji, czy się z niej wycofać. O ile dobrze rozumiem, chciałaby Pani z tego prawa skorzystać - deklaruje Pani jasno, że chce odejść. Jednocześnie jednak wspomina Pani, że partner tej deklaracji "nie słucha", usiłuje wpłynąć na Pani decyzję, co wydaje się oznaczać, że nie odpowiada mu ona, nie chce przyjąć jej do wiadomości i się na nią nie zgadza. Pytanie, które warto być może sobie tu postawić brzmi: czy partner musi wyrazić zgodę na Pani odejście?

Z pewnością sytuacja, w której się Pani znalazła jest trudna. Spędziła Pani z partnerem siedem lat życia, macie dziecko i ogrom wspólnych przeżyć za sobą. Nie jest łatwo rozstać się w takich okolicznościach. Nie wspomina Pani o emocjach jakie towarzyszą Pani w związku z chęcią odejścia z jednej strony, a trudnościami z jej realizacją z drugiej, tymczasem wyobrażam sobie, że może to być mocno obciążające psychicznie. Nowa rola, która czeka Panią po rozstaniu, w sposób naturalny może budzić wiele obaw. Obawy tego rodzaju są jednak czymś zupełnie normalnym w momencie planowania istotnej zmiany życiowej, a oznaczają, że jest Pani osobą odpowiedzialną, bo świadomie podejmującą decyzje i zastanawiającą się nad ich konsekwencjami. I to jest bardzo ważna i wartościowa umiejętność - przewidywanie ewentualnych komplikacji w drodze do celu, ale nie po to, by z tego celu rezygnować, ale by móc zawczasu opracować sposoby poradzenia sobie z tymi przeszkodami. W Pani przypadku celem jest rozstanie z partnerem. Ale jak już wspomniałam - warto doprecyzować co konkretnie jest przeszkodą. Być może wcale nie niechęć partnera do tego pomysłu, ale Pani poczucie, że to jedynie on ma prawo decydować czy będą Państwo w związku czy nie.

Obawiam się, że nie ma konkretnej recepty na to, jak sprawić by partner odszedł z własnej woli. Bywa, że bardzo chcielibyśmy mieć wpływ na decyzje czy zachowania innych osób, nie tylko dla swojego, ale często dla ich własnego dobra, niestety, nie zawsze jest to możliwe. Gdyby tak było być może chciałaby Pani wpłynąć na partnera, by nie pił i nie zachowywał się agresywnie, a wówczas nie trzeba byłoby wpływać na niego, by odszedł. Niestety, nasza możliwość oddziaływania na postępowanie drugiej osoby, jeśli ona odmawia współpracy, jest raczej znikoma lub żadna. To, co natomiast można i warto robić z całą pewnością, to decydować o własnej reakcji i własnym postępowaniu wobec konkretnej osoby w danych okolicznościach. Zwłaszcza, gdy stykamy się z agresją i złym traktowaniem. Pani to zrobiła - wzięła Pani odpowiedzialność za siebie (a także za synka) i zadecydowała o tym, że chce Pani zmiany - uwolnienia od relacji, w której czuje się Pani krzywdzona i która powoduje, że nie jest Pani szczęśliwa. Taka decyzja wymaga odwagi i determinacji. Skoro było Panią na nią stać, wierzę, że stać Panią również na jej realizację. Na to by stawiać granice gdy jest Pani źle traktowana i decydować o sobie nie potrzebuje Pani niczyjej zgody. Jedynie swojej własnej.

To przypadek kogoś innego, ale odpowiedż Pani psycholog jak najbardziej do mnie pasuje...

Miłego dnia Wam życzę moje drogie

  • julka945

    julka945

    2 grudnia 2011, 17:12

    ehh artykuł bardzo mądry... a Tobie w koncu zaczelo sie układac i 3maj tak jak najdłuzej :)

  • duszka189

    duszka189

    2 grudnia 2011, 16:47

    ALKOHOL CZĘSTO A ZAZWYCZAJ ZAWSZE BURZY JAKIEKOLWIEK DOBRE RELACJE MIĘDZY PARTNEREM I DZIEĆMI!!!!!!!!!!!!!! NIESTETY:(((

  • polonica

    polonica

    2 grudnia 2011, 14:39

    Kochana całym sercem jestem z Tobą, podziwiam Cię. Moja sytuacja troszkę się różni od Twojej bo jest problem alk. u M ale jest spokojny jak wypije natomiast ja mam wtedy ochotę go ....nie powiem co.

  • malgorzatalub48

    malgorzatalub48

    2 grudnia 2011, 13:28

    No i widzisz? - masz odpowiedź na wszystkie swoje wątpliwości. To tylko ty decydujesz o swojej i synka przyszłości, bo twój mąż nie zamierza zmienić nic w swoim postępowaniu, a nawet gdyby to wiadomo, że wróciłby w krótkim czasie do tych samych nawyków. Nie zastanawiaj już się czy dobrze robisz, tylko rób plany na przyszłość jak TWOJE ŻYCIE będzie wyglądać. Świetnie dajesz sobie radę jak dotychczas, masz mamę która cię wspiera więc nie jesteś sama i masz dla kogo to wszystko robić, bo masz dziecko. Teraz już tylko do przodu! Trzymam kciuki.

  • ania4795

    ania4795

    2 grudnia 2011, 11:17

    myślę że do mnie też to pasuje, jesteśmy wielkie Asiu:)