Diabli wzięli moją dietę... kurka wodna, jak ja się szybko poddaje. Jestem zła sama na siebie, no bo wiadomo na nikogo nie mogę być zła za moje porzucenie dietetyczne . Te moje foszki kiedys mnie zgubią... Wystarczy,że coś nie pójdzie po mojej myśli i bachhh. Panuję nad sobą do pewnego momentu....a później nici z diety. Wiem,że moje posiłki nigdy nie były specjalnie dietetyczne, ale mimo wszystko udawało mi się na nich chudnąć....A teraz wpadłam w jakiegoś doła i nie mam ochoty niczego przygotowywać. Może powodem jest to ,że postanowiłam napisać do Pana M. Pan M. jest za granicą...postanowiłam wykorzystać to,że nie ma na chwilę obecną neta. Napisałam wiadomość na whatsAppie o następującej treści... "A co się stanie, gdy powiem co czuję? ". Wiem ,że odczyta to dopiero gdy będzie miał dostęp do neta. Może zachowałam się jak dzieciak...ale jakoś nie widziałam innego wyjścia na rozpoczęcie tego tematu. Czy boję się odpowiedzi? Tak owszem :(