Ale dziś najadłam się strachu....poszłam, do kościoła z dziewczynkami...i zasłabłam... musiałam wyjść z kościoła i zadzwonić po wsparcie. jednak mało tego,że słabo , ciemno mi się zrobiło to tel odmówił mi posłuszeństwa. poprosiłam przechodzącą Panią, która użyczyła mi tel i zadzwoniłam do mamy....dziewczynki zostały z koleżanką w kościele a ja przed :( . Do domu jakoś dojechałam.. Po obiedzie pojechaliśmy na szybkie zakupy... i musiałam szybko opuścić sklep bo duszno mi się zrobiło...Nie wiem co się dzieje.. czy to nerwy?
kawa.z.kardamonem
13 października 2015, 23:20Moim zdaniem to stres. Klasyczne napady paniki :-(
aska1277
14 października 2015, 07:20Tak
angelisia69
12 października 2015, 06:10oj kiedys mialam taka sytuacje w kosciele,bylo strasznie duszno+tlok+starsze babki wyperfumowane jakby cala butelke duszacych perfum na siebie wylaly= zaslablam i ktos mnie wyniosl z kosciola
aska1277
12 października 2015, 06:15:(