Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
SOBOTA>>>>


Sobota...jak rozpoczęta? Po wczorajszym dniu hmmm głowa jak bolała tak boli nadal...Mój foch na Pana M jakby zmalał...poszło w sumie w zapomnienie wczorajsza wymiana zdań...A od rana praca wre... moja praca oczywiście... Po śniadanku na które zaserwowałam kanapeczki chleba szpinakowego z pasztetem i ogórkiem...przyszedł czas na ogarnięcie chałupki... za obiad i tak nie mogłam się wziąć bo wczoraj skończył mi się gaz w butli :) no i musiałam poczekać aż Pan M zakupi nowe butle :) tak więc w miedzy czasie...posprzątałam kuchnie, łazienkę i salon...podłogi umyte chwila odsapnięcia i zjawiły się nowe butle...tak więc można było zabrać się za pichcenie... W brytfannie robi się schab... z żurawinką  a drugi z majerankiem i czosnkiem :) i tak siedzę sobie w kuchni i doglądam schabiku... obiadek w sumie poniekąd zrobiony...zostały mi schabowe z wczoraj to zrobię je w jakimś sosie...no ale ziemniaczków brak... Pan M pojechał do pracy to w drodze powrotnej zakupi...a ja... ja relaksuję się przed ekranem monitora...To by było na tyle z pierwszej połowy dnia... a Wam sobota jak upływa?