Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jest kawa....


Jest kawa jest moc...Chyba bez kawy się nie obejdzie...To kolejny dzień w którym zmagam się z chorobą dzieciaczków... jedna już można powiedzieć zdrowa, za to druga dalej kaszle i nie wiadomo co Jej jest. Dzisiejsza noc znowu nie przespana...Tzn spałam może jakieś 3 godzinki...Byłyśmy na kontroli,niby osłuchowo ok ale dlaczego tak kaszle to nie wiadomo. Dostałyśmy skierowanie na prześwietlenie płuc...pojechałyśmy zrobiłyśmy i w poniedziałek w wynikami na kolejną kontrolę...i jeśli okaże się coś złego to do pulnologa mamy dostać skierowanie...Nie wiem co myśleć, jestem bezradna, bez siły...Mało tego zostałam z tym sama... bo Pan M musiał wczoraj jechać w trasę...kolega się spił i stał na granicy i nie miał kto samochodu rozładować :( zła, wściekła jestem,że nie pytajcie. Bo jak mam się czuć...Ręce mi już opadają z bezradności...że nie umiem pomóc swojemu dziecku...Tak pewnie każda matka by się czuła.

Przez to wszystko co teraz się u mnie dzieje,zapomniałam całkiem o jakiejkolwiek diecie, ćwiczeniach...Upss... ćwiczenia przecież to ja mam bo latam wokół wszystkich :( Jeśli już coś uda mi się zjeść to zwykle  biegu...i tak już drugi tydzień...

A może Wy macie pomysł, cóż to może dolegać mojemu dziecku...Kaszel utrzymuje się już 7 tygodni...A i wykluczamy ksztusiec, badania wyszły pomyślnie...chociaż coś...