Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
50 dni do świąt


Witajcie 

    Oj ciężki ten poniedziałek. Znowu na wariackich papierach. Rano młodzież zawieziona do miasta, jedna do szkoły, druga ze mną do jej zakładu... szefowa nie jest fer i chciała młodą oszukać odnośnie umowy, jaką jej proponowała. Dlatego byłam porozmawiać i wytłumaczyć, że to co proponuje nie jest zgodne  prawem itp.... ale ona cały czas swoje. Z racji tego, że nie podpisywałam z nią umowy, tylko M , to on musi być przy rozwiązaniu ( z racji tego, że młoda nie jest jeszcze pełnoletnia, to musiał być rodzić przy podpisaniu umowy). Dziwna ta szefowa.... raz było dobrze, raz kiepsko.. No ale cóż. 

   Później podrzuciłam młodą do miasta, ja szybko na jakieś zakupy ( ale nic nie kupiłam) i do rodziców. Zjadłam drugie śniadanie, porozmawiałam z rodzicami i godzina 16.30 tup tup... na zebranie :) Na szczęście szybko zleciało. No ale nie zmienia to faktu, że w domu byłam około 19 :( 

   Kalorie dziś liczone, ale zjadłam zdecydowanie za mało ( nawet chyba tysiąca nie dobiłam) jakoś nie miałam weny jeść. Za to ładnie kroki wydreptałam, bo mam ponad 17 tyś już. 

   Ogólnie dzień minął dobrze, ale za szybko :) Czasami lubię gdy tak szybko mija, ale dziś... niekoniecznie. Będąc na zebraniu dowiedziałam się, że młoda w środę też ma korepetycje i to będzie trzeci dzień z rzędu, kiedy to wrócę późno do domku. No nic, dam radę.. prawda? Aaaa waga pokazała dziś lekki spadek ;) co spowodowało humor z rana dopisywał. 

     Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

  • annna1978

    annna1978

    4 listopada 2024, 20:59

    Dzielna jesteś, wszystko ogarniasz i jeszcze spadki zaliczasz💪

    • aska1277

      aska1277

      6 listopada 2024, 20:26

      Dziękuję