Ponieważ dzisiaj środa , wlazłam na wagę na cotygodniowe ważenie. Niby się spodziewałam że cudów nie będzie , że zastój się szykuje, ale albo ze mną coś jest nie tak albo z wagą. Jakieś 2 może 3 dni temu ważyłam 81,3 czyli jakaś tam tendencja spadkowa od ostatniej środy, a dziś ( ok, wczoraj zresztą też) waga uparcie pokazuje 82,1.Wniosek - przytyłam
To są chyba te momenty kiedy moje ciało walczy z moim samozaparciem. W ten sposób bowiem najłatwiej rąbnąć dietą w kąt i usmażyć frytki.Skoro nie chudnę a wpieprzam warzywka i inne gotowane ,to co się będę męczyć.Mąż i tak kocha
W taki sposób właśnie zakończyłam swoją przygodę z dietą jakiś rok temu. Szlag mnie trafił że nie idzie to wszystko zgodnie z moim planem i że nie budzę się co dnia szczuplejsza o 2 kg ;)
Jednak nie tym razem , jak sobie obiecałam tak zrobię , czyli przetrzymam te wahania i udowodnie mojej wrednej , złośliwej ,sukowatej wadze że zwycięstwo jest po mojej stronie.
Wiem że popełniam sporo błędów żywieniowych , wiem to od kiedy czytam pamiętniki fantastycznych dziewczyn. Wiedza niektórych tu osób o racjonalnym odchudzaniu powoduje u mnie opad szczęki z podziwu.
Natomiast , jak uparcie powtarzam sobie , są rzeczy których nie jestem w stanie zmodyfikować.Kawa , kawa , kawa . Z cukrem.
3 kawy dziennie x1,5 łyżeczki cukru , to tutaj znajdują się moje nadliczbowe kalorie , choć razem z tymi kawami i tak nie przekraczam 1500 kcl ( raczej) , no może 1600.
Zastanawiam się nad tym ery...trotylem? nie pamiętam nazwy.Wyczytałam gdzieś że nie ma tego posmaku paskudnego który ma stewia. Może warto spróbowac.
aniab2205
23 marca 2016, 17:47Miało być "płaciłam" :-)
aniab2205
23 marca 2016, 17:46Ksylitol to cukier brzozowy, do kupienia w zielarskich i na stoiskach ze zdrową żywnością w marketach, ale tam będzie droższy. Ja w zielarskim pląciłam 20 zł za te pół kilo, ale fakt, że starczył na długo. Na necie można znaleźć taniej, tylko musisz zwrócić uwagę czy jest dopisek, że to cukier brzozowy, bo czasem pod tą nazwą sprzedają cukier pochodzący z owoców, a on już kalorycznie tak dobrze nie wypada. Smakowo nie ma porównania ze stewią, też ją stosowałam, ale po zmianie na ksylitol wiem, że już mnie nic do niej nie przekona, chyba już wolałabym gorzką tę kawę wypić. Tak,jak mówisz, nie da się przeboleć tego metalicznego posmaku.
kuna60
23 marca 2016, 11:10Kochana "uszy" do góry, u mnie też paskuda stoi w łazience i straszy, bo waga raz w jednym dniu pokazuje mniej, a w drugim o kilogram więcej. Chyba trzeba ją omijać z daleka przez cały tydzień, a potem w dniu ważenia uśmiechnąć się do niej i przemówić głośno i czule, no kochana pokaż mniej. Powodzonka.
Assega
23 marca 2016, 12:11Hahaha , dobry pomysł. Ja narazie swoją wagę wyzywam od najgorszych i może dlatego franca jedna pokazuje to co ona chce a nie to co ja chcę.
aniab2205
23 marca 2016, 10:41Nie przejmuj się zastojami, waga ruszy, tylko zachowaj konsekwencję. Zapału, jak widzę, tym razem Ci nie zabrało takie drobne niepowodzenie. A centymetry sprawdzałaś? Czasem waga nic a nic, a centymetry lecą. Ja kilka miesięcy temu przestawiłam się na inkę, najpierw zwykłą, a teraz nałogowo piję karmelową. Rozpuszczalna stoi w szafce nie ruszona, dla gości. Wcale mi jej nie brakuje, choć na początku drogi obiecywałam sobie, że do niej wrócę. Jeśli chodzi o słodzenie, odżałowałam kasę na ksylitol. Paczka pół kg starczyła mi na ok.2 miesiące, a były dni, że piłam tych kaw 4-5, w międzyczasie dawałam go też do deserów albo owsianki, jak mnie ciągnęło na słodkie.
Assega
23 marca 2016, 12:10Dzięki za wsparcie :) Ale napisz mi coś prosze o ksylitorze. Daje jakiś dodatkowy posmak? Dla mnie stewia własnie jest nie do przełknięcia przez ten metaliczny posmak. O słodzikach nawet nie wspominając.