Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trzymam się


Jak na razie daję radę;)Ciągnie mnie do czekolady i lodów,ale trzymam się dzielnie.Wczoraj upiekłam ciastka owsiane i zmiksowałam owoce do zamrożenia na sorbet w razie napadu na słodkie.Niestety jeszcze nie zabrałam się za ćwiczenia,ale pomimo to,jestem ciągle w ruchu.Zabrałam się za mycie okien i powiem wam,że gorzej jestem zmachana niż po stepperze!Na dodatek mam zamówienie na tort na chrzciny dla znajomych męża,odbierają go w sobotę,więc jutro dzień spędzę w kuchni.Jak mi się uda,to wrzucę zdjęcia mojego "dzieła".Jestem ciekawa,czy coś chudnę,w poniedziałek się okaże.Obym tylko nie nawaliła w weekend,jak to ja mam w zwyczaju,ale raczej nie powinnam.Teraz mam silną motywację,żeby schudnąć.Obiecałam sobie,że gdy będę już w miarę wyglądać,pójdę do fryzjera i ogarnę moje nijakie włosy.Z mężem znów ciche dni...Wkurzyłam się wczoraj na niego.Obiecał mi, że weźmie dwutygodniowy urlop,ma trochę roboty przy domu,no i po to,żebyśmy trochę razem spędzili czasu.Taka rozmowa miała miejsce,zanim powiedział mi,że jestem gruba i mam schudnąć.Wczoraj pytam,czy złożył już wniosek,bo na urlop ma iść za tydzień.A on na to że tak,ale tylko na tydzień.pytam,dlaczego,skoro ustaliliśmy wspólnie,że weźmie dwa tyg.Jego odpowiedź zabrzmiała: nie czuję potrzeby,żeby mieć dłuższe wolne.Zabrakło mi słów...Nie chcę już o tym wszystkim myśleć,ale coś między nami się zmieniło.Dużo.Przez dosłownie rok,od kiedy zamieszkaliśmy razem.Coraz częściej myślę,że to chyba początek naszego końca...