Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dietka


Vitalijki,

zważyłam się dzisiaj na mojej prywatnej wadze - ważyłam się w pokoju, w łazience, na parkiecie, na płytkach - tak żeby zobaczyć, czy ewentualnie może moja waga źle pokazuje (czasami wagi różnie pokazywały w zalezności od podłoża), ale kurczę wszędzie było 87,6 lub 87,5 kg - a to jest rożnica pomiędzy tym co teraz a tym co pokazała waga dietetyczki! (89,7kg). I ta jej waga (nie TANITA) pokazała wzrost tkanki tłuszczowej 34,6% do 38,8% w 10 dni -nie wiem jak to możliwe, skoro nie jadłam tłustych rzeczy, słodycze ograniczyłam i w ogole.... nie podoba mi się ten wyniki i wczoraj po wizycie czułam się strasznie zdołowana, dzisiaj wstałam i nadal czuje się kiepsko....choc wiem, że schudłam przez ten czas trochę -moja waga mi to pokazuje. ;)

Do tej pory jadłam mniej więcej tak:

śniadanie ok 6.30-7.30 3 łyzki płatkow owsianych ugotowanych na mleku + 2-3 łyżeczki malinek ze słoiczka (w zalewie cukrowej są)

II śniadanie w pracy: 9.30-10.30 kanapka (2kromki pełnoziarnistego chleba, 3 plasterki wędliny, 1 plaster sera żółtego, sałata lub jakiś inny dodatek warzywny)

na kolejnej przerwie jakos wpadało jabłko lub jogurt naturalny z suszonymi owocami

obiad 14-15 jakieś mięsko pieczone, ryż/kasza, surówka lub warzywa na patelnię

jeśli szłam od razu na trening to nie było przekąski, bo byłam pełna po obiedzie, ale jeśli szłam później na trening to było 250ml maślanki i banan

a po treningu od razu zjadałam banana lub jabłko

i w domu kolację: 1-2 kromki chleba pełnoziarnistego, serek wiejski lub 2 parówki z musztardą, pomidor/ogórek itp.

A teraz mam rozpisaną dietkę i boję się, że będzie ciężko w szkole wytrzymać bez kanapki, a o jogurcie, brokule czy marchewce.

Natomiast na śniadanie dostałam najczęsciej jakąś kanapkę, albo kanapkę z dżemem, a ja tak naprawdę to tylko w weekendy jem kanapki na śniadanie, a tak to owsianke....