Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
suuuuper taniec!!!


Dzisiaj wróciłam z pracy tak padnięta, że zabrakło mi chęci nawet na wypicie mojego mlecznego drinka. Tak naprawdę to nie byłam głodna, ale wiem, że mój żołądek upomina się przy najmniejszej okazji więc troszkę się zmusiłam do jego wypicia, małymi łyczkami jakoś poszło. A teraz jestem po 30 minutach jogi i 15 minutach intensywnego tańca - to wychodzi tyle samo wysiłku, ile 45 minut mojego aerobiku, ale nie miałam dzisiaj na niego ochoty. Liczy się to, że ćwiczyłam, że pomimo ogromnego zmęczenia przełamałam się, wybrałam troszkę spokojniejszą formę. Utrzymałam ilość kalorii dzisiaj i staram się dziennie zjadać około 400 – 500 gram warzyw i owoców. Brew pozorom nie jest to tak dużo. Zaledwie dwa średnie pomidory, mały ogórek, jedna czwarta główki sałaty lodowej i jabłuszko. Mało kaloryczne, a jakie sycące i zdrowe!!! Poza tym czuję się dobrze. Moim celem w tym tygodniu jest przesunięcie suwaczka w prawą stronę, wynik podam w poniedziałek. Doszłam do wniosku, że kiedy dużo i długo pracuje powinnam się skupić tego dnia na węglowodanach w pożywieniu i jodze jako ćwiczeniach wieczorkiem. W mniej intensywne dni mogę pozwolić sobie na bardziej intensywne ćwiczenia, po prostu mam wtedy na nie większą ochotę. Nic na siłę, trzeba dostosować jednak zmianę trybu życia do życia zawodowego z pożytkiem dla obu!!! Pozdrawiam wszystkich!!!